czwartek, 22 kwietnia 2010

Marcin Wolski Mediom

Prawdę mając na ustach, a kłamstwo w kieszeni,
będąc zgodni ze stadem, z rozumem w konflikcie,
dzisiaj lekko pobledli i trochę stropieni,
jeśli chcecie coś zrobić, to przynajmniej milczcie!  

Nie potrzeba łez waszych, komplementów spóźnionych
Waszej czerni, powagi, szkoda słów, nie ma co,
dzisiaj chcemy zapomnieć wszystkie wasze androny
wasze żarty i kpiny, wylewane przez szkło.

 Bo pamięta poeta, zapamięta też naród
 wasze jady sączone, bez ustanku dzien w dzień.
 Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru...
 Karlejecie pętaki, rośnie zaś Jego cień!

Od Okęcia przez centrum, tętnicami Warszawy.
Alejami, Miodową i Krakowskim Przedmieściem
jedzie kondukt żałobny, taki skromny choć krwawy.
A kraj czuje - prezydent znowu jest w swoim mieście  

Jego wielkość doceni lud w mądrości zbiorowej.
Nie potrzeba milczenia mącić fałszu mdłą nutą
Na kolana łajdaki, sypać popiół na głowę
Dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!  

niedziela, 18 kwietnia 2010

Pogrzeb Prezydenta 3

Wracamy. Zmęczeni, ale z poczuciem wypełnionego obowiązku. Tyle się mówi o obojętności młodzieży, o braku zainteresowania wartościami patriotycznymi, a ja tymczasem w niejednych oczach tych młodych ludzi z naszego powiatu widziałem łzy ... Faktycznie było ciężko - kiedy zobaczyliśmy trumnę Prezydenta wyprowadzaną z Bazyliki Mariackiej - trudno było nie płakać. Zginął przecież jak bohater, w zdarzeniu niespotykanym w dziejach. Wraz ze swoją żoną, delegacją, w której było tak wielu wybitnych, nieodżałowanych ludzi. I ta symbolika katyńska - tak jak wtedy w 1940 roku i latach następnych zostaliśmy osamotnieni z naszą prawdą i bólem, tak i teraz na pogrzeb nie przyjechał prawie cały Zachód. Splot okoliczności sprawił, że na pogrzebie obecna była Środkowa i Wschodnia Europa, tak jak przed 70 laty...

Z chłodną obojętnością zebrane tłumy przyjęły większość oficjalnych przemówień. Z jednym wyjątkiem. Bardzo dobre i bardzo osobiste przemówienie Przewodniczącego "Solidarności" Janusza Śniadka przyjęte zostało owacją na stojąco. Jest bowiem jakiś gniew w Narodzie, jakieś zniecierpliwienie na te "autorytety" salonowe, które ciągle nas pouczają, że trzeba się niemal wstydzić swojej historii, jest coś niestosownego w tym, że ta sama redakcja, które do niedawna za cnotę uważała zadrwić z Prezydenta, teraz roni krokodyle łzy... I te transparenty: - wśród nich "Prezydent Wartości" - najlepiej chyba opisujący postać Zmarłego. Później okrzyki: Lech Kaczyński - Dziękujemy. ..

Wracamy do domu. Uczestniczyliśmy w niezwykle ważnym wydarzeniu. Jestem przeświadczony, że to wydarzenie przejdzie do legendy naszego pokolenia. Że stanie się punktem odniesienia dla wielu dalszych. Było nas wielu, wszyscy wiemy, że ta Postać, to Dziedzictwo i te jakże ważne chwile nie mogą zostać zapomniane, że tu musi zrodzić się inna Polska, prawdziwsza, bo przecież  - choć to nadal nie do uwierzenia - ale jednak prawdziwa była ta śmierć i ta ofiara.I ten dzisiejszy Pogrzeb również był prawdziwy.

Pogrzeb Prezydenta 2

Jesteśmy na krakowskich Błoniach. Tu, gdzie odbyły się wspaniałe, wielkie Msze odprawiane podczas pielgrzymek Ojca Św. Jest piękna pogoda i wszyscy zastanawiają się, gdzie ta chmura pyłów wulkanicznych, która uniemożliwiła przyjazd tak wielu zagranicznych delegacji na to niezwykłe, ale jakże wpisujące się w dramatyczne losy naszej Ojczyzny wydarzenie. Tak jak papieskie msze, tak i obecna staje się wielką narodową manifestacją. Wiele biało - czerwonych flag, transparentów oddających hołd Prezydentowi i Jego małżonce.Wszystkie z czarną kokardką, kirem... Przed chwilą zakończyła się Msza Św, dla zgromadzonych, za chwilę rozpocznie się relacja z centrum Krakowa. W naszej grupie dzielnie radząca sobie młodzież z Zespołu Szkół z Czudca z Panem Profesorem, liczna grupa z Wiśniowej, dokoła nas wiele, wiele osób z całej Polski. Mamy transparent "Powiat Strzyżowski żegna Prezydenta. Trud na pewno niemały, nawet mój Michał mocno zmęczony, ale to przecież nasz obowiązek - być tutaj, dzisiaj, razem z innymi. Za chwilę rozpoczęcie uroczystości żałobnych. Rozpoczynamy modlitwę ...

Pogrzeb Prezydenta 1

To nieprawdopodobne, niewiarygodne wydarzenie ... a jednak się stało. Do dzisiaj trudno uwierzyć, że to się wydarzyło. Uczestniczymy w uroczystościach, oglądamy relacje, słuchamy, modlimy się, ale cały czas te wydarzenie to jak jakiś okropny sen, nierzeczywistość ...

Byliśmy w Warszawie, z całą delegacją z naszego powiatu, ze sztandarami, ze strażakami ochotnikami, z młodzieżą złożyliśmy hołd Parze Prezydenckiej. Była powaga, smutek, żal, ale i zjednoczenie z tak wieloma ludźmi czującymi podobnie jak my - na Krakowskim Przedmieściu, w naszej stolicy. Dzisiaj jedziemy na pogrzeb urzędującego Prezydenta Rzeczypospolitej i Jego Małżonki. To nieprawdopodobne, ale jedak prawdziwe. Jedzie cały pociąg zorganizowany przez stowarzyszenie podkarpackich samorządów, a w nim spora grupa z naszego powiatu, przedstawicieli władz, mieszkańców, młodzieży.

Przez lata pracy samorządowej przeżywaliśmy różne chwile - lepsze i gorsze, mniej lub bardziej wzniosłe, przeżywaliśmy również okres żałoby - po śmierci naszego Ojca Św. Kto jednak przypuszczał, że przyjdzie nam przeżywać taką tragedię, że zginie Prezydent naszego Państwa, że razem z nim zginie tak wielu wybitnych Polaków. Zaiste - Pan przeszedł przez nasze szeregi ... Dzisiaj razem z wieloma mieszkańcami i przedstawicielami Podkarpacia jedziemy z transparentem, flagami Polski i Powiatu, aby uczestniczyć w pogrzebie Pierwszej Pary Rzeczypospolitej - Prezydenta i Jego Małżonki - chowanego jak się należy - na Wawelu, w królewskim Krakowie.

sobota, 10 kwietnia 2010

Zbigniew Herbert Guziki


[ Pamięci kapitana
Edwarda Herberta ]


Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie

są aby świadczyć Bóg policzy
i ulituje się nad nimi
lecz jak zmartwychstać mają ciałem
kiedy są lepką cząstką ziemi

przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą katyński las

tylko guziki nieugięte
potężny głos zamilkłych chórów
tylko guziki nieugięte
guziki z płaszczy i mundurów

niedziela, 4 kwietnia 2010

Radość Świąt Wielkanocnych

Wielkanoc to radosne Święta. Po wspomnieniu eschatologicznych i dramatycznych wydarzeń Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku przychodzi Zmartwychwstanie. Próżna jest nasza wiara, jeżeli Pan Jezus nie zmartwychwstał naucza Święty Paweł. I tak jest w istocie - zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa stanowi centrum naszej wiary. Jest to fakt radosny, tak bardzo, jak bardzo radosne może być zwycięstwo życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią, wierności nad zdradą. Jak bardzo radosna może być wiara w Odkupienie i Zbawienie. Tradycja uznaje Święta Zmartwychwstania Pańskiego za najstarsze święta chrześcijańskie, obchodzone już za czasów pierwszych apostołów. Dzisiaj te Święta są także centrum całego roku liturgicznego a sposób ich indywidualnego i wspólnotowego przeżywania określiły całe wieki tradycji.
Okres Świąt Wielkanocnych to czas budzącej się wiosny. Ożywająca na nowo przyroda mocniej jeszcze pozwala nam odczuwać nastrój radości i nadziei. Tym łatwiej więc używamy tych słów w przesyłanych i przekazywanych życzeniach. Święta to czas zarezerwowany przede wszystkim dla rodziny. Codzienne obowiązki: praca, nauka ustępują miejsca wspólnemu przeżywaniu uroczystości religijnych i rodzinnemu świętowaniu.
Niech więc ten czas będzie właśnie takim: rodzinnym, radosnym czasem przeżywania Zmartwychwstania Pana Jezusa. Mieszkańcom powiatu strzyżowskiego, przyjaciołom i sympatykom naszego samorządu, a także czytelnikom tych moich wpisów życzę pogodnych, radosnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych oraz błogosławieństwa Chrystusa Zmartwychwstałego. Po nauce pokory, cierpienia i wierności płynącej z Wielkiego Piątku, niech otucha, radość i zwycięstwo Wielkiej Niedzieli będzie dla nas umocnieniem i nadzieją, dającą siłę do wykonywania codziennych obowiązków i pokonywania pojawiających się trudności.

piątek, 2 kwietnia 2010

Po adoracji

Wielki Piątek... Na nabożeństwach tak wielu wiernych. Straż przy grobie, czuwamy także my, rozważając religijne tajemnice śmierci i odkupienia. Trudno pisać o tych wydarzeniach i przeżyciach, bo to przecież najistotniejsze, ale i najbardziej osobiste doświadczenia. W naszych świątyniach bierzemy udział w uświęconych wiekami tradycji obrzędach triduum paschalnego. W Wielki Piątek to Krzyż i Śmierć Zbawiciela stanowią centrum religijnych wydarzeń, naszych modlitw i refleksji. O czym można myśleć, całując na klęczkach rany Chrystusa na krzyżu, jak modlić się przed Najświętszym Sakramentem, gdy strażacka warta przypomina rzymską kohortę prowadzącą Jezusa na śmierć? Każdy z nas ma na pewno swoją odpowiedź na te pytania. Słowa zresztą nigdy nie wyrażą całej pełni doświadczenia i całej prawdy. Nazywając już upraszczają. Ale zarazem to w słowach i w języku tkwi wielka potęga treści i komunikacji. Jakie słowa nazwać mogą religijne doświadczenie Wielkiego Piątku? Pokora, rozpacz, cierpienie? A może śmierć, zwątpienie, nicość, zdrada? Stajemy w obliczu tych pytań - każdy z nas osobiście, ale i jako wspólnota. Co może być naszą odpowiedzią? Modlitwa, czuwanie przy grobie, rozwijane przez wieki zwyczaje i gesty? To na pewno formy zadośćuczynienia, w których wyrażamy nasze indywidualne i wspólnotowe postawy. Przypominają się piękne misteria, z zaangażowaniem odgrywane na naszym terenie. Takie piękne misterium przez wiele lat odbywało się w parafii w Babicy - było przygotowywanym przez młodzież babickiej parafii wydarzeniem, które w Niedzielę Palmową przyciągało rzesze widzów z całego regionu. W tych wydarzeniach próbujemy odnaleźć nie tylko prawdę o naszej religii, przeżyć zbawczą śmierć naszego Pana. Próbujemy również odnaleźć siebie samych, może zrozumieć i przyjąć swoje powołanie, może zastanowić się nad tym, co w naszym życiu najważniejsze. Przy Chrystusowym Krzyżu stajemy w obliczu największej pokory i największej pychy. Pokory Boga - człowieka, który swoje życie, cierpienie i rozumianą po ludzku godność oddał za nas i ludzkiej pychy, która - wyrokiem sądu - Boga skazała na śmierć. Pychy tak często nam znanej, tak powszechnej i tak trudnej do zrozumienia, trudnej do zaakceptowania. I pokory - tak potrzebnej, a jednak tak rzadko spotykanej we współczesnym świecie.