niedziela, 30 grudnia 2012

Budżet powiatu na 2013 rok

Rada Powiatu uchwaliła budżet naszego samorządu na 2013 rok. Prace nad projektem uchwały budżetowej angażowały Zarząd Powiatu i wszystkie Komisje stałe Rady Powiatu. Podstawą naszego planu finansowego na przyszły rok są informacje przekazane przez Ministra Finansów oraz Wojewodę Podkarpackiego o planowanych kwotach subwencji, dotacji i dochodów własnych dla naszego samorządu. Do tych wartości musieliśmy dostosować nasze plany inwestycyjne, a przede wszystkim wydatki bieżące, których równoważenie od 2010 r. jest narzucanym wymogiem dla wszystkich jednostek samorządowych w naszym kraju. 
Na początku 2012 r. wielkim wyzwaniem dla Zarządu i Rady Powiatu stały się problemy związane z nowymi wymogami finansowymi, jak również z wypełnieniem roli organu założycielskiego dla Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Strzyżowie, który za 2010 r. wygenerował skumulowaną stratę na poziomie blisko 8 mln zł, przy rocznej wartości kontraktu ok 24 mln zł. Poradzenie sobie z problemem narastającego zadłużenia było nie lada problemem - i co tu dużo mówić - nasz ZOZ znalazł się na skraju upadłości. Determinacja Pana Wicestarosty, Pana Przewodniczącego Rady Powiatu, członka Zarządu nadzorującego SP ZOZ, a także samej Dyrekcji tej jednostki i jej pracowników, przy pomocy życzliwych parlamentarzystów, Ministra Zdrowia i osób z sektora bankowego sprawiła, że obecnie - mimo że sytuacja nadal jest bardzo trudna - przynajmniej problem zadłużenia uległ znaczącej, pozytywnej restrukturyzacji. Skutkuje to jednak dla budżetu powiatu koniecznością zagwarantowania w każdorocznym planie finansowym kwoty ok. 600 tys. zł na poręczenie zaciągniętego kredytu.
Mając tak trudną sytuację zastanawialiśmy się nad ograniczeniem nie tylko wydatków bieżących, ale również rozpoczętych inwestycji, w tym współfinansowanych z Unii Europejskiej. Dobra współpraca Zarządu i Rady Powiatu, Państwa Radnych z poszczególnych gmin oraz wspólne przyjecie priorytetów rozwojowych sprawiły, że póki co żadna z naszych planowanych inwestycji nie jest zagrożona. Warto przy tym dodać, że wymagało to nieraz postawy kompromisowej i wzajemnego zrozumienia - tak było z drogą Strzyżów - Grodzisko - Zawadka, której pierwotny plan finansowy był znacznie niższy od ostatecznych kosztów. Wówczas zrozumienie ze strony radnych powiatowych z gminy Czudec i ich zgoda na odłożenie planowanej przebudowy mostu w Wyżnem, pozwoliły nam zamknąć zwiększony plan finansowy dla tej drogi, która jest ważna szczególnie dla Strzyżowian, gdyż w przyszłości prowadzić będzie ze Strzyżowa do węzła Ropczyce na budowanej obecnie autostradzie A4. Most zaś - rok późnie zbudowany ku radości mieszkańców i użytkowników szczęśliwie został oddany do użytku w grudniu 2013 r. Takich przykładów dobrej współpracy, wzajemnego zrozumienia priorytetów i patrzenia z punktu widzenia całej społeczności powiatowej jest znacznie więcej w tej i poprzednich kadencjach naszej Rady, co tylko może cieszyć i dobrze rokuje na przyszłość.
Pod względem finansowym niestety zmuszeni jesteśmy Nowy Rok 2013 rozpocząć od dalszego ograniczania wydatków, tym bardziej, że wiele wskazuje na to, że przesłane nam prognozy dotyczące dochodów naszego samorządu mogą być przeszacowane. Nie jest to wiadomość dobra, ale na pewno dobrą informacją jest to, że w pierwszych tygodniach Nowego Roku ogłosimy kolejne przetargi na realizację inwestycji powiatowych. Gotowy już do ogłoszenia jest przetarg na rozbudowę SOSW we Frysztaku, przygotowujemy się do przetargu na dostawy do Centrum Edukacji i Nowoczesnych Technologii w Dobrzechowie, do przetargu na modernizację baz geodezyjnych i przetargu na zabezpieczenie 5 osuwisk na drogach powiatowych. We wszystkich tych zadaniach uzyskaliśmy znaczące dofinansowanie z różnych źródeł, w tym z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. 
Wg aktualnego planu dochody powiatu w 2013 r. wyniosą 65 788 139 zł, wydatki zaś 74 202 165 zł. Deficyt budżetu powiatu, związany przede wszystkim z prowadzonymi inwestycjami mamy zamiar pokryć kredytem bankowym w wysokości 7.114 026 zł. W strukturze prognozowanej kwoty dochodów na 2013 r.   dochody własne stanowić mają 14,26 %, subwencje – 44,16 %, dotacje na zadania stałe – 18,41 %, środki pozyskane dodatkowo – 23,17 %. Wydatki majątkowe naszego budżetu na 2013 r. zaplanowaliśmy w kwocie 23 952 672 zł, co stanowi 32,28% łącznej kwoty wydatków.W wydatkach majątkowych w kolejnym roku największą pozycję stanowią wydatki na drogi powiatowe. W tej dziedzinie planowane największe zadania to przebudowa mostu w Strzyżowie prowadzącego na ulicę Modrzewiową, poprawa bezpieczeństwa na drodze Strzyżów - Grodzisko - Zawadka i Niechobrz Czudec i in. Mamy nadzieję, że wykonywanie budżetu w 2013 r. ułoży się pomyślnie i będziemy mogli ten rok zaliczyć do trudnych, ale udanych, podobnie jak rok 2012.

wtorek, 25 grudnia 2012

Tradycja "Solidarności" i świąteczne życzenia

Pamiętam okres stanu wojennego, a także późniejsze lata - dekadę lat osiemdziesiątych. "Solidarność" było to wówczas słowo niezwykłe, naznaczone społeczną siłą, związane z aksjologicznym porządkiem, w którym łatwo przychodziło wskazywanie tego, co jest dobre a co złe. Solidarność było słowem żywym, pełnym wielorakich znaczeń, nośnym i odmienianym na wiele sposobów, słowem, niosącym nie tylko zwykłe językowe konotacje, ale przede wszystkim głęboki sens ujawniający się nie tyle w sferze językowej, co w przestrzeni wspólnoty, której podstawę wyznaczała konsekwentna przemiana rzeczywistości zewnętrznej i ludzkich postaw. Na krakowskich murach, na religijnych wielkich zgromadzeniach i na demonstracjach czytaliśmy wówczas wiele haseł, były też takie, które uszczuplały to jedno, znaczące słowo, pozostawiając jego skróconą wersję - i tak nieraz zamiast solidarności po wymazaniu środkowych liter - przez "nieznanych sprawców" - pozostawało słowo Solid...ność...
Tamte lata stanowią niewątpliwie fundament dla dzisiejszej Polski. I nie jest istotne to, że jakby przeminęła już euforia i wzniosłość tamtych dni. Nowa Polska niesie ze sobą nowe wyzwania i nowe problemy. My sami i nowe pokolenie na nowo definiujemy skalę wartości przystającą do aktualnych wyzwań i problemów. Mamy za sobą nowe doświadczenia, nieraz niezwykle bolesne, które dotykają nas osobiście, a nieraz całą wspólnotę. Smoleńska tragedia jest tego najdobitniejszym przykładem.
Nasze pokolenie ma jednak za sobą to niezwykłe doświadczenie - tradycję "Solidarności", w której obudziliśmy się i poznaliśmy swoją siłę jako wspólnota - nie autonomiczne jednostki, nie jako komunistyczny kolektyw, ale jako autentyczna narodowa i społeczna wspólnota połączona podobnymi celami i wartościami.
Dzisiaj, kiedy tak często brakuje nam głosu z dalekiego a jakże bliskiego Watykanu, kiedy wydaje się, że powróciliśmy w dawne, jakże dobrze znane tory wyznaczone przez osobiste aspiracje, cele i dążenia, w których rzadko mieści się myślenie o tym, co wspólne, warto przypomnieć tamto przesłanie i tamtą tradycję. Przesłanie, w którym pojęcie wroga zastępuje obraz bliźniego i w którym chodzi o to, żeby działać nie jedni przeciw drugim, ale jedni z drugimi, w którym solidność wynika z solidarności, a potrzeba działania dla drugich jest równie naturalna jak potrzeba troski o swoją przyszłość. 
Jestem przekonany, że tradycja "Solidarności" - i tej z dużej i tej z małej litery, choć dzisiaj nieco przytłoczona natłokiem innych słów, znaczeń i kontekstów jest nadal aktualna i jest właściwą odpowiedzią także na dzisiejsze problemy. Jest to bowiem sposób myślenia, mówienia i działania, który sięga do najgłębszych pokładów ludzkiej dobroci, odsłaniając to, co w nas samych i w naszej wspólnocie najbardziej wartościowe, co przenika na wskroś ludzkie bytowanie  w świecie, co w sposób właściwy wyznacza wzajemne relacje i ugruntowuje pożądaną hierarchię wartości.
Przypomnijmy sobie tamte czasy - może właśnie w okresie Świąt Bożego Narodzenia, kiedy tak wiele w nas ciepła, dobroci, miłości, kiedy z nadzieją przystępujemy do betlejemskiego przesłania pokoju i pojednania, kiedy świętujemy przyjście na świat Bożego Dzieciątka warto przywołać raz jeszcze to słowo - solidarność - nie przeciw drugim, ale dla drugich, solidarność w działaniu, ale i w mowie i życiowych postawach, solidarność ze względu na wartości i ze względu na drugiego człowieka, solidarność, z której czerpać możemy nie tylko siłę, ale i satysfakcję. 
Niezależnie bowiem od aktualnych zawirowań, sytuacji geopolitycznej, nawet od osobistych przeżyć i problemów mamy przecież ten fundament, moim zdaniem mocny, fundament oparty na wartościach i na słowach ważnych proroków naszych czasów: Jana Pawła II, ks. Jerzego Popiełuszki, wielu naszych kapłanów. Mamy za sobą doświadczenie naszego pokolenia - doświadczenie "Solidarności", tak jak nasi przodkowie mieli mocny fundament stworzony przez tradycję romantyczną, później pozytywistyczne myślenie o pracy i społeczeństwie, patriotyczne wychowanie w II Rzeczypospolitej. Ich postawy, ugruntowane na tych różnych, ale adekwatnych do im współczesnych czasów podwalinach, pozwoliły na zachowanie i ukształtowanie ducha narodowej wspólnoty w kolejnych wiekach.
Patrząc na dzisiejsze waśnie i spory, trudno nam przychodzi mówić i wierzyć w pokolenie "Solidarności". Ale przecież ono istnieje, niesie ze sobą oryginalny, nieznany nam wcześniej paradygmat, w którym na pierwszym planie jest bunt wobec zła i dążenie do wolności, ale tylko metodami pokojowymi, w którym idee zdolne są poderwać tłumy. W tym sposobie myślenia i działania Ojczyzna nie jest tylko pustym frazesem, ale czymś bliskim i ważnym, wiążącym się z zaangażowaniem i odpowiedzialnością za sprawy publiczne, kapłani zaś są prawdziwymi duchowymi przewodnikami, a wiara i religijność jest naturalnym sposobem wyrażania nie tylko osobistych i czysto prywatnych przeżyć i emocji, ale także potrzeb i dążeń wspólnoty. To doświadczenie solidarności, związane z kiedyś odmienianym na wszystkie sposoby, a dzisiaj zapomnianym słowem 'etos' może budować także nasz dzisiejszy świat, naszą dzisiejszą Polskę - nowoczesną, europejską, ale i tradycyjną i bliską - Polskę rozumianą jako cały kraj i naród, jak również tę Polskę najbliższą - naszą miejscowość, gminę, powiat, region.
Tradycja "Solidarności" powinna być tym właśnie fundamentem, tą podstawą, na której budować powinniśmy współczesną, polską rzeczywistość, Potrzeba nam bowiem dzisiaj i solidarności i solidności, znacznie też częściej powinniśmy widzieć w drugim nie tyle przeciwnika, rywala czy nawet wroga, ale członka naszej rodziny, który, nawet jeżeli pobłądził, to przecież jest jednym z nas, jest naszym bliźnim. Niech to będą właśnie moje życzenia na ten jakże piękny w naszej tradycji okres Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Życzę nam wszystkim więcej solidarności i solidności, więcej dobroci i poszanowania siebie nawzajem, więcej pokory i szacunku dla każdego człowieka - i tego z najwyższego świecznika i tego najmniejszego, który wyciąga do nas rękę na ulicy. Pogodnych, Radosnych Świąt i szczęśliwego każdego dnia w Nowym 2013 Roku.
Robert Godek
Starosta Strzyżowski

niedziela, 11 listopada 2012

Przemówienie okolicznościowe z okazji Narodowego Święta Niepodległości podczas powiatowo - gminnych uroczystości w Strzyżowie 11.11.2012 r.


Czcigodni Księża, Dostojni Goście, Szanowni Państwo, Droga Młodzieży!

Jak co roku w Święto Niepodległości uczestniczymy we Mszy świętej w intencji Ojczyzny, składamy kwiaty pod pomnikami w naszym mieście, spotykamy się na obywatelskim zgromadzeniu na placu przy DK „Sokół" w Strzyżowie obok Pomnika Marszałka J. Piłsudskiego i Walk Niepodległościowych, aby wspólnie oddać hołd Polakom – naszym przodkom, którzy walkę o wolność i niepodległość Ojczyzny okupili trudem, przelaną krwią i nierzadko ofiarą życia. Chcemy też wspólnie zamanifestować nasze przywiązanie do polskiej tradycji, narodowych wartości, zaangażowanie w sprawy naszej Ojczyzny – choćby w najbliższej okolicy.

Cieszy nas każda biało – czerwona flaga wywieszona na naszych domach, każda inicjatywa przyczyniająca się do popularyzacji narodowych symboli i uczczenia narodowego święta. Nasza historia pokazuje, że  żarliwy patriotyzm wyniesiony ze szkoły i domu rodzinnego był przez wieki czynnikiem łączącym wszystkich Polaków, niezależnie od miejsca zamieszkania, okresu historycznego czy politycznych perturbacji. Patriotyzm, który łączył pokolenia, oparty na fundamencie prawdy, wartościach chrześcijańskich, pełen dumy z tego, co polskie – nasze najbliższe, co tworzy nasz język, naszą kulturę, narodowe dzieje. To głębokie uczucie i przekonanie towarzyszyło twórcom i obrońcom Konstytucji 3 Maja, bohaterom Insurekcji Kościuszkowskiej, żołnierzom doby napoleońskiej, powstań narodowych, towarzyszyło też legionistom, którzy pod wodzą swojego Naczelnika – marszałka Józefa Piłsudskiego przynieśli niepodległość spragnionemu wolności narodowi.

„Listopad, dla Polski niebezpieczna pora?” – pisał w „Nocy listopadowej” Stanisław Wyspiański. Tym razem okazało się jednak inaczej. W dziejach naszego kraju, w których niemało przecież jakże trudnych, dramatycznych wydarzeń nie ma piękniejszej daty niż 11 listopada 1918 roku. To wtedy bowiem po 123 latach niewoli Polska odzyskała Niepodległość. Po latach rozbiorów, powstań narodowych,  zmagań na różnych frontach, Polacy wywalczyli upragnioną Wolność. Dzień 11 listopada skłania nas więc do głębokiej refleksji nad bolesnymi losami naszej Ojczyzny, których nie oszczędza nam także najnowsza historia. Dziś, może bardziej niż przed laty z całą mocą staje przed nami pytanie: jak pielęgnujemy tę naszą, współczesną wolność, o którą tak walczyli nasi przodkowie. Przypomnijmy słowa Marszałka: „Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi. A niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale i bardzo kosztownym”. O tę, dzisiaj także niepodległą Polskę trzeba się troszczyć i dbać o jej dobro. Bo wolność, jak nauczał Jan Paweł II, nie jest dana na zawsze, ale zadana i trzeba o nią nieustannie zabiegać. W dobie obecnej patriotycznym wyzwaniem jest walka o miejsce Polski w Europie, o godną pracę dla naszych obywateli w naszym kraju, a nie za granicą, o poszanowanie narodowych wartości w życiu publicznym, o ugruntowanie bezpieczeństwa państwa, o rozwój gospodarczy i modernizację wszystkich regionów, – również naszego najbliższego otoczenia, o dobre kształcenie młodzieży, opiekę zdrowotną na odpowiednim poziomie, troskę o najuboższych. Także dzisiaj pozostają niestety ciągle aktualne pytania o podstawowe wartości: o prawdę, godność, honor, o wartości chrześcijańskie, nawet o solidarność w życiu państwowym. Trzeba ze smutkiem niestety powiedzieć, że gdy nie będzie poszanowania dla tych wartości, wołanie o narodową jedność będzie tylko pustym frazesem.

Szanowni Państwo
Kończąc niniejsze wystąpienie pragnę skierować słowa podziękowania do wszystkich, którzy przygotowali dzisiejsze powiatowo – gminne obchody Narodowego Święta Niepodległości i biorą w nim udział. Dziękuję Czcigodnemu Księdzu za sprawowanie ofiary Mszy Świętej i wygłoszona homilię, Dziękuję Panu Burmistrzowi, przedstawicielom samorządu gminy Strzyżów oraz samorządu powiatowego w Strzyżowie, Urzędu Gminy i Starostwa Powiatowego za zaangażowanie w przygotowanie uroczystości. Składam podziękowanie  służbom mundurowym, orkiestrze, pocztom sztandarowym, przedszkolakom, dzieciom i młodzieży z Waszymi opiekunami, żołnierzom Podhalańczykom, Kombatantom i Sybirakom, oficjalnym delegacjom Związkowi Strzeleckiemu oraz mieszkańcom. Zapraszam jednocześnie na dalsze uroczystości do Domu Kultury, a o godz. 16.00 do Kościoła Parafialnego w Dobrzechowie na VI Patriotyczne Spotkania Chóralne pt. „Z pieśnią ku wolności”. Dziękuję za uwagę.

sobota, 29 września 2012

Czytając „Pana Tadeusza” – przemówienie z okazji 100 – lecia Liceum im. Adama Mickiewicza w Strzyżowie


O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju!
Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju,
A żołnierz rokiem wojny; dotąd lubią starzy
O tobie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy.
Z dawna byłeś niebieskim oznajmiony cudem
I poprzedzony głuchą wieścią między ludem;

Czcigodni Księża, Dostojni Goście, droga społeczności szkolna naszego Liceum – z gronem profesorskim, Dyrekcją szkoły, Rodzicami i uczniami, Szanowni Absolwenci

Tymi słowami opisywał Patron naszego Liceum Adam Mickiewicz nadejście roku 1812, roku obudzonych nadziei dla pierwszego polskiego pokolenia urodzonego już bez swojego państwa. Zrządzeniem losu – dzisiaj, 200 lat później, w wolnej, demokratycznej Ojczyźnie, która – parafrazując wieszcza chciałoby się powiedzieć „samorządem stoi” świętujemy jedyny w swoim rodzaju jubileusz – 100 lecie założenia i działalności najpierw Gimnazjum a następnie Liceum Ogólnokształcącego w Strzyżowie.. Nie wiemy dzisiaj, czy pomysłodawcy nadania imienia Adama Mickiewicza naszej Szkole w 1987 r. świadomie odkryli ową zbieżność dat – jednak poprzez ten fakt w jakiś symboliczny sposób – założenie szkoły – rok 1912 koresponduje z twórczością naszego wieszcza narodowego, w tym szczególnie z naszą narodową epopeją czytaną już przez szóste pokolenie naszych rodaków. Pozwólcie więc Państwo, że niejako z obowiązku – także jako polonista, uczeń i nauczyciel naszego Liceum, a obecnie Starosta Strzyżowski – dzisiejsze słowa skierowane do czcigodnej Jubilatki będą przede wszystkim przywołaniem tych, jakże pięknych, znanych nam wszystkim wersetów.

O wiosno! kto cię widział wtenczas w naszym kraju
Pamiętna wiosno wojny, wiosno urodzaju!
O wiosno, kto cię widział, jak byłaś kwitnąca
Zbożami i trawami, a ludźmi błyszcząca,
Obfita we zdarzenia, nadzieją brzemienna!
Ja ciebie dotąd widzę, piękna maro senna!
Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,
Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu.

pisał Adam Mickiewicz. Ten piękny trzynastozgłoskowiec, literackie tworzywo epopei, stał się w kolejnych pokoleniach swoistym paradygmatem, wzorcem, wokół którego tworzono na nowo zręby narodowej tożsamości. Polski bowiem nie było – ta znana, wspominana i jakże droga Ojczyzna – I Rzeczpospolita dla kolejnych pokoleń naszych rodaków, z których pierwszym było pokolenie Adama Mickiewicza, żyła tylko we wspomnieniach, opowieściach rodziców, później dziadków. To jednak w tym okresie narodowej niewoli zrodziło się coś, co romantycy określali jako „Ducha Narodu” – nowoczesna narodowa tożsamość – na tyle mocna, że pozwoliła przetrwać naszej zbiorowości okres niewoli, burze I i II wojny światowej, doświadczenie komunizmu. Znaczenie twórczości Adama Mickiewicza dla określenia tego paradygmatu jest zasadnicze, w tym kontekście zaś to właśnie „Pan Tadeusz” zajmuje miejsce szczególne. Kiedy w I księdze rozpoczynającej poemat czytamy:

Tu Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma;
Takim był, gdy przysięgał na stopniach ołtarzów,
Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów,
Albo sam na nim padnie. Dalej w polskiej szacie
Siedzi Rejtan żałośny po wolności stracie,
W ręku trzyma nóż, ostrzem zwrócony do łona,
A przed nim leży Fedon i Żywot Katona.
Dalej Jasiński, młodzian piękny i posępny,
Obok Korsak, towarzysz jego nieodstępny,
Stoją na szańcach Pragi, na stosach Moskali,
Siekąc wrogów, a Praga już się wkoło pali.
Nawet stary stojący zegar kurantowy
W drewnianej szafie poznał, u wniścia alkowy,
I z dziecinną radością pociągnął za sznurek,
By stary Dąbrowskiego posłyszeć mazurek.

to słyszymy i widzimy dobrze znane, bo przecież w każdym naszym domu obecne, przez każdego Polaka rozpoznawane motywy: klasycznej edukacji, walki o wolność, hymnu narodowego. Chciałoby się powiedzieć – to jądro polskości, tego, co stało się fundamentem myślenia i wychowania, zaryzykowałbym stwierdzenie, co umożliwiło powstanie – najpierw II a następnie III Rzeczypospolitej. Przy czym w „Panu Tadeuszu” Ojczyzna jest czymś naturalnym, jest bliska, namacalna, jej granice zakreślone są przede wszystkim w przestrzeni doświadczanej – najbliższej okolicy, powiatu, szlacheckiego zaścianka – dzisiaj powiedzielibyśmy: samorządu: wiejskiego, gminnego, powiatowego, może regionu czy społeczności lokalnej.
Tam też – w tej naszej narodowej epopei odnajdziemy siebie, jeżeli tylko zechcemy podjąć wysiłek wyobraźni, odkryjemy wiele z sytuacji, postaci, nawet miejsc jakże podobnych, dobrze znanych z naszego osobistego doświadczenia. Kto z nas bowiem nie przeżywał chociażby tego, co Tadeusz Soplica, gdy:

Dawno domu nie widział, bo w dalekim mieście
Kończył nauki, końca doczekał nareszcie.
Wbiega i okiem chciwie ściany starodawne
Ogląda czule, jako swe znajome dawne.

Albo też, gdy podobnie jak Sędziemu przyjdzie nam jako rodzicom narzekać, że

Dziś, nowym zwyczajem,
My na naukę młodzież do stolicy dajem,
I nie przeczym, że nasi synowie i wnuki
Mają od starych więcej książkowej nauki;
Ale co dzień postrzegam, jak młódź cierpi na tem,
Że nie ma szkół uczących żyć z ludźmi i światem.
Czytać można by jeszcze długo. Z pamięci zresztą każdy z nas jest w stanie przywołać jakiś krótszy lub dłuższy fragment poematu. Może szczególnie wymowną dzisiaj, w dobie Unii Europejskiej, amerykanizacji i homogenizacji kultury będzie wypowiedź Podkomorzego:

Podczaszyc zapowiedział, że nas reformować,
Cywilizować będzie i konstytuować;
Ogłosił nam, że jacyś Francuzi wymowni
Zrobili wynalazek: iż ludzie są rowni;
Choć o tym dawno w Pańskim pisano zakonie
I każdy ksiądz toż samo gada na ambonie.
Nauka dawną była, szło o jej pełnienie!
Lecz wtenczas panowało takie oślepienie,
Że nie wierzono rzeczom najdawniejszym w świecie,
Jeśli ich nie czytano w francuskiej gazecie.

Jak wiemy Adam Mickiewicz dopisał do pogodnego, optymistycznego poematu, jakim jest „Pan Tadeusz” gorzki, pełen smutku „Epilog”, w którym przeczytamy m.in:

Jedyne szczęście, kto w szarej godzinie
Z kilku przyjaciół usiadł przy kominie,
Drzwi od Europy zamykał hałasów,
Wyrwał się z myślą ku szczęśliwszym czasóm
I dumał, myślił o swojej krainie.
I te najbardziej znane słowa:
Dziś dla nas, w świecie nieproszonych gości,
W całej przeszłości i w całej przyszłości
Jedna już tylko jest kraina taka,
W której jest trochę szczęścia dla Polaka,
Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty, jak pierwsze kochanie,
Niezaburzony błędów przypomnieniem,
Niepodkopany nadziei złudzeniem,
Ani zmieniony wypadków strumieniem.
Gdziem rzadko płakał, a nigdy nie zgrzytał,
Te kraje radbym myślami powitał…

Ilu z nas tego nie doświadczyło, czy i dzisiaj w niejednej sytuacji nie myślimy podobnie?

Szanowni Goście, Drodzy Jubilaci

Dzisiaj, zgodnie z przesłaniem umieszczonym na tablicy pamiątkowej, wdzięczni pokoleniom, które tworzyły historię strzyżowskiego Gimnazjum a następnie Liceum dziękujemy za to, co każdy z nas z tej szkoły wyniósł: za lata tutaj spędzone, za wiedzę umiejętności i wychowanie, którego doświadczyliśmy za sprawą naszych profesorów, Z okazji 100 już urodzin naszej - zawsze przecież młodej młodością swoich uczniów, nauczycieli  i absolwentów szkoły - nasz samorząd w imieniu społeczności całego powiatu przekazał wiele upominków. Wielka w tym zasługa niemałej liczby osób, którym dziś serdecznie dziękujemy. Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza w Strzyżowie jest obecnie samodzielną placówką edukacyjną, dysponuje nowoczesną bazą dydaktyczną, młodzież otoczona jest opieką naszego samorządu m.in. w formie programów stypendialnych. Utrwaleniem jubileuszu jest też ufundowany obecnie i dzisiaj poświęcony nowoczesny dziedziniec Liceum i pomnik - ława patrona szkoły – młodego Adama Mickiewicza, który już wpisał się w żywiołowe życie szkolnej społeczności. Z okazji jubileuszu Jubilatce i wszystkim, którzy dzisiaj tworzą jej karty i tworzyć będą jej przyszłość, chcemy życzyć następnych, równie owocnych 100 lat. Chcielibyśmy, by to właśnie tutaj spełniały się marzenia młodego pokolenia naszych mieszkańców o nowoczesnym kształceniu i przygotowaniu do dorosłego życia, a model wychowawczy wynikał z ducha twórczości Jej patrona, w którym miłość do Ojczyzny, patriotyzm, związek z najbliższą okolicą, szacunek dla tradycji, wychowanie do wartości są czymś naturalnym, bliskim i osobistym. Mówili o tym nasi prelegenci – absolwenci Liceum - podczas wczorajszego VII Sejmiku Kultury Powiatu Strzyżowskiego. To wszystko jednak - cała nasza praca, cała praca tych, którzy byli przed nami, cały dorobek i działalność naszej Szkoły - skierowane jest do naszych młodych przyjaciół – kolejnych roczników uczniów i następnie absolwentów Szkoły. To dzięki nim Szkoła żyje i to na nich z nadzieją spoglądamy, myśląc o naszej przyszłości. Dlatego też kończąc, przywołam słowa młodzieńczego utworu Adama Mickiewicza „Ody do młodości”, które – co znamienne przywołała Pani Anna Hajduk – Profesor i Dyrektor Gimnazjum i Liceum, pisząc o okresie tajnego nauczania w czasie II wojny światowej, które również umieszczone są na jubileuszowym pomniku wieszcza:
Razem młodzi przyjaciele!
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele.

Strzyżów, 28.09.2012 r.

piątek, 21 września 2012

Mickiewicz w Strzyżowie

Kiedy był nu nas po raz pierwszy? Mógł być to rok 1820. Być może któreś z dzieci naszych ziemiańskich rodzin - może Wołkowickich lub Dydyńskich ze Strzyżowa, może Mycielskich z Wiśniowej lub Koźmianów, a może jeszcze ktoś inny podróżujący po Europie, już w pełni rozwoju nowych prądów romantycznych usłyszał o nowej szkole poetów litewskich i nabył pierwsze strofy młodziutkiego Adama... Może któreś z czasopism docierających do naszych dworów zamieściło strofy Ody do młodości, może Pieśni Filaretów? Prawdopodobnie jednak było to później -  może w połowie lat dwudziestych, gdy już po okresie wileńsko - kowieńskim głośno stało się o nowej szkole romantycznych poetów wileńskich, gdy wydano już Ballady romanse, a władze carskie przygotowały już aresztowania i wkrótce Adam musiał opuścić - jak wiemy na zawsze - rodzinną Wileńsczyznę. Na pewno był u nas w latach 30 - tych, kiedy już miał za sobą i Ballady i romanse i Sonety krymskie, a romantyczne ideały zawładnęły zbiorową świadomością całego narodu i toczono zapewne pierwsze spory o znaczenie i interpretację Konrada Wallenroda... Był to czas nowego pokolenia - pokolenia urodzonego już bez własnego państwa, ale ze świeżymi wspomnieniami wolności, przekazywanymi przez pokolenie rodziców; czas nowego spojrzenia, buntu młodości dążącej do urządzenia świata na nowo, czas rewolucji... Młode pokolenie Polaków ten swój bunt, chęć stworzenia świata na nowo widziało przede wszystkim poprzez zburzenie porządku, w którym nie było miejsca dla polskiego państwa, wydawało się dla nich oczywistym, że to, co utracili ich Ojcowie, oni są w stanie szybko odzyskać. Tak było z powstaniem listopadowym i rozczarowaniem powstańczej młodzieży postawą wielu spośród starszego pokolenia, w trym samego Joachima Lelewela. U nas te nastroje sprytnie wykorzystali Austriacy, przygotowując kilkanaście lat później bratobójczą rabację galicyjską... Tak, w latach 30- tych XIX w. był już na pewno w niejednym domu na naszym terenie -  może jeszcze nie pod strzechami, raczej w ziemiańskich pałacach i dworach szlacheckich. Nie osobiście, ale jakże realnie, gdy skreślone jego ręką strofy czytano - odnajdując w nich nową, długo oczekiwaną nutę narodowej melodii.
A później była legenda - o pojedynkach improwizacyjnych, o nowym sposobie życia w niewoli, w którym tyleż znaczyła samotność, co działalność spiskowa, miłość i poszukiwanie tego, co dawne, autentycznie nasze, narodowe, polskie - pośród obcej władzy, w obcym państwie, na wygnaniu, nieraz nawet w więzieniu, zsyłce, z wilczym biletem na powrót do rodzinnych stron... Zakochany Gustaw i buntowniczy Konrad bezskutecznie poszukujący drogi do wolności...
Tak był z nami długo - właściwie przez bez mała 200 lat z małymi wyjątkami. Jego poetycki geniusz malował nasze odczucia i emocje, budował zbiorową tożsamość, pozwalał nie zgubić się, odnaleźć tę bezcenną dla narodu nić "łączącą dawne i młodsze laty". I wreszcie "Pan Tadeusz" - pod każdym względem arcydzieło odkrywane w kolejnych pokoleniach, zwieńczenie poetyckiego geniuszu Mistrza, pierwowzór pocieszenia dla kolejnych pokoleń, utrwalanego w następnych dziełach... Wtedy był już z nami na stałe. Pewnie gdzieś od połowy XIX w., kto tylko uczył się czytać po polsku prędzej czy później trafiał na Mickiwiczowskie strofy. Jego twórczość wychowała kolejne pokolenia Polaków - uczony otwarcie lub skrycie, czytany w domach i w szkołach ludowych, w gimnazjach i na uniwersytetach. Poezje, dramaty i Pan Tadeusz wkrótce stworzyły kanon narodowej literatury.
Po raz drugi trafił do nas we latach 80-tych XX w. To właśnie wówczas wokół strzyżowskiego Liceum , w gronie profesorskim zrodziła się idea nadania szkole obchodzącej 75-lecie założenia imienia Adama Mickiewicza. Idea ważna, ciekawa i całkowicie niekontrowersyjna - chociaż - o ironio! - tuż po stanie wojennym, w okresie przypominającym narodową niewolę, nasze Liceum uzyskuje imię Patrona, który zagrzewał do walki o wolność kolejne pokolenia rodaków...
Teraz jest z nami po raz trzeci.... Jako pomnik ufundowany przez samorząd powiatowy na 100-lecie naszego Liceum. Młody Adam siedzi skromnie na kamiennej ławie przy wejściu do szkoły, trzymajć w rękach tom swoich "Poezji"... Zapewne wiele będzie kontrowersji, komentarzy - będą tacy, którym pomnik będzie się podobał i krytycy, będą zwolennicy i przeciwnicy, ale ... można przy nim przysiąść, dotknąć figury, która przywołuje postać Geniusza słowa, polskiego słowa, przybliżyć to, czym naprawdę jest narodowa literatura.  Pomnik jest dla społeczności szkolnej, dla młodzieży z naszej małej Ojczyzny, ze słowami Wieszcza, gdy był w podobnym wieku, co uczniowie naszych szkół średnich - o potrzebie doświadczania wspólnoty, o potrzebie wspólnej pracy i dążeniu do dobra dla wszystkich ludzi, bo wszyscy mają przecież prawo do szczęścia: "Razem młodzi przyjaciele, w szczęściu wszystkiego są wszystkich cele."

niedziela, 9 września 2012

Czas płynący, czas zatrzymany...

W naszej ludzkiej kondycji są takie miary, wobec których stajemy bezradni. Nawet największe natężenie umysłu czy woli nie spowoduje ich przezwyciężenia. Tu dotykamy granic naszej egzystencji, poza które wyjść możemy tylko przy założeniu, że kondycję tę w jakiś sposób porzucimy.
Czas jest właśnie taką miarą. Jest czas fizyczny i biologiczny, czas psychiczny, historyczny, czas jako okres i jako miara, czas jako epizod i jako ciąg. Przyzwyczajeni już do scjentystycznego ujęcia rzeczywistości, przestaliśmy być może dostrzegać owe rozróżnienia, nie znaczy to jednak, że one nie istnieją. Czas płynie - to wiemy, a im jesteśmy starsi, tym płynie szybciej, ale też inny jest ten czas mierzony miarą indywidualnego życia pojedynczego, konkretnego człowieka, inny dla zbiorowości, a jeszcze inny, gdy odmierzamy nim właściwie przestrzeń: poprzez sekundy, minuty, godziny, dni, lata... Płynie: dzień za dniem, godzina za godziną - gdy jednak podejdziemy do niego nieco uważniej dostrzeżemy, że nasze przeżywanie czasu nie jest jednolite. Są takie chwile - wszyscy przecież je dobrze znamy - gdy dla nas czas przestaje płynąć: gdy zagłębieni w kontemplacji, przeżyciu piękna, dobra, sztuki, zagłębieni w miłości odnajdujemy jakąś stałość, jakąś płaszczyznę niezmienności, zatrzymujemy się na chwilę w jakimś świecie, którego nie ma tu i teraz, czas jest poza nami, my jesteśmy poza czasem. Potrafimy zagłębić się w jakąś sferę, na tyle intensywnie, że fizyczna, zewnętrzna rzeczywistość przestaje być istotna, traci na znaczeniu, a może nawet traci istnienie... W takiej chwili pytamy o rzeczywistość prawdziwą. Na ile realne jest to codzienne, fizyczne przeżywanie czasu, na ile zaś możliwe i realne są te chwile zatrzymania. I które z nich jest prawdziwe?

czwartek, 3 maja 2012

Moderniści i maruderzy

To, co nas określa, to nie tylko nasza indywidualność. Tacy się czujemy - chcemy "być sobą", mieć swoje własne imię, upodobania, tylko swoje, nie czyjeś życie, buntujemy się, gdy nas do czegoś przymuszają. A jednak w tej indywidualności jest znaczna część tego, co nie indywidualne, co konstytuuje naszą tożsamość, a mimo to nie jest naszym dziełem - nie my przecież wykreowaliśmy język, którym się posługujemy, nasze własne preferencje pochodzą w części od nas samych, ale w znacznej części zostały ukształtowane przez wychowanie, kulturę, w której żyjemy, wzorce osobowe, które - to prawda - sami wybraliśmy, ale spośród dostępnej "palety" możliwości, ograniczonej i skończonej.
To w naszej tożsamości, co nie jest z nas, to jest z naszej wspólnoty. Można to słowo pisać z dużej litery - Wspólnoty, można używać innych pojęć Naród, społeczność, wierni, Kościół, rodzina. Różne będą nazwy, określają bowiem różne wspólnoty, ale to w nich kształtuje się znaczna część tego, co - uczyniwszy swoim - określiliśmy jako nasze "ja".
Nie idzie oczywiście o procenty - czy to, co nasze, indywidualne to 50 czy 70 %, czy może tylko 30. Idzie o to, aby potwierdzić w naszym życiu przynależność do wspólnoty - ta bowiem nie jest niezmienna - jest, podobnie chociażby jak język, kształtowana przez nas jako jej członków. Każde indywidualne życie, rzeklibyśmy: indywidualna historia tę wspólnotę wzbogaca, rozwija, nadaje jej nowy wymiar. Jednostki wybitne zdolne są dodać do tego, czym jest wspólnota coś, co ją zmienia, co staje się częścią nie tylko indywidualnej, ale także zbiorowej tożsamości wspólnoty.
3 maja na pewno możemy o to zapytać - czym jest nasza polska wspólnota, jakie wartości, jakie cechy ją określają. Szczycimy się naszą przeszłością, czujemy się dumni z faktu, że nasi protoplaści przyjęli jedną z pierwszych ustaw zasadniczych. Świętujemy ten dzień także w wymiarze religijnym jako Święto Matki Bożej Królowej Polski. Niejako idąc za głosem przodków "przyswoiliśmy" tę tradycję, aby stała się częścią nas samych, naszej zbiorowej tożsamości.
Być może tak jest w każdym narodzie i w każdej społeczności. Niemniej jednak w naszej tradycji przywołanie 3 majowej Konstytucji jak chyba żadne inne wydarzenie nie wywołuje skojarzeń o wiecznym sporze modernistów z tradycjonalistami - jakże aktualnym dzisiaj. Konstytucja jak pamiętamy przyjmowana była w atmosferze zamachu stanu, jej dzieje zakończyła Konfederacja Targowicka - określana później jako synonim hańby i zdrady narodowej. Ten spór obecny był w dziejach każdego pokolenia. Jest obecny także dzisiaj. Jak ma wyglądać nowoczesna Polska, jakie wartości przenieść do tej tworzonej nowej tożsamości, a jakie pominąć? Te pytania nie są czysto akademickim rozważaniem - są przecież konkretyzowane przez decyzje dotyczące Państwa - systemu edukacji, modelu prawnego, promowanych rozwiązań w różnych dziedzinach.
Chciałoby się dzisiaj - widząc tak wielki zapał wielu modernistów zakrzyknąć za Asnykiem "Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, choć sami macie doskonalsze wznieść", czy ktoś jednak posłucha? Wszak to Ci Młodzi, moderniści, światowcy, postępowi - prowadzą nas ku lepszej przyszłości, nieco ostrożniej niż kiedyś, ale jednak wyśmiewając niemodne przyzwyczajenia "Starych". Dzisiaj tą nowoczesnością, postępowością, modernizmem jest wszystko to, co przywykliśmy nazywać europejskim - od Unii Europejskiej zaczynając, na znacznie wyższych zarobkach osiąganych za granicą przez wielu naszych rodaków kończąc. Po drodze jeszcze zachłystujemy się zagranicznym standardem życia, rozbudowaną infrastrukturą, dobrą organizacją spraw publicznych w różnych europejskich krajach. Pomni jednak na naszą historię powinniśmy nieco ostrożniej nieść tę nową "Wiarę". Nie ma rozwiązań doskonałych, nie ma też idealnego modelu życia wspólnoty. Dążąc do coraz lepszych rozwiązań, poszukując nowoczesności nie bójmy się do tej nowej dla nas, stale formującej się europejskiej wspólnoty - również na poziomie wartości - wnosić tego, co polskie, narodowe, lokalne czy regionalne - nasze. Wtedy ta wspólnota będzie bogatsza, tak jak wzbogaca każdą wspólnotę indywidualna historia każdego człowieka.