sobota, 29 września 2012

Czytając „Pana Tadeusza” – przemówienie z okazji 100 – lecia Liceum im. Adama Mickiewicza w Strzyżowie


O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju!
Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju,
A żołnierz rokiem wojny; dotąd lubią starzy
O tobie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy.
Z dawna byłeś niebieskim oznajmiony cudem
I poprzedzony głuchą wieścią między ludem;

Czcigodni Księża, Dostojni Goście, droga społeczności szkolna naszego Liceum – z gronem profesorskim, Dyrekcją szkoły, Rodzicami i uczniami, Szanowni Absolwenci

Tymi słowami opisywał Patron naszego Liceum Adam Mickiewicz nadejście roku 1812, roku obudzonych nadziei dla pierwszego polskiego pokolenia urodzonego już bez swojego państwa. Zrządzeniem losu – dzisiaj, 200 lat później, w wolnej, demokratycznej Ojczyźnie, która – parafrazując wieszcza chciałoby się powiedzieć „samorządem stoi” świętujemy jedyny w swoim rodzaju jubileusz – 100 lecie założenia i działalności najpierw Gimnazjum a następnie Liceum Ogólnokształcącego w Strzyżowie.. Nie wiemy dzisiaj, czy pomysłodawcy nadania imienia Adama Mickiewicza naszej Szkole w 1987 r. świadomie odkryli ową zbieżność dat – jednak poprzez ten fakt w jakiś symboliczny sposób – założenie szkoły – rok 1912 koresponduje z twórczością naszego wieszcza narodowego, w tym szczególnie z naszą narodową epopeją czytaną już przez szóste pokolenie naszych rodaków. Pozwólcie więc Państwo, że niejako z obowiązku – także jako polonista, uczeń i nauczyciel naszego Liceum, a obecnie Starosta Strzyżowski – dzisiejsze słowa skierowane do czcigodnej Jubilatki będą przede wszystkim przywołaniem tych, jakże pięknych, znanych nam wszystkim wersetów.

O wiosno! kto cię widział wtenczas w naszym kraju
Pamiętna wiosno wojny, wiosno urodzaju!
O wiosno, kto cię widział, jak byłaś kwitnąca
Zbożami i trawami, a ludźmi błyszcząca,
Obfita we zdarzenia, nadzieją brzemienna!
Ja ciebie dotąd widzę, piękna maro senna!
Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,
Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu.

pisał Adam Mickiewicz. Ten piękny trzynastozgłoskowiec, literackie tworzywo epopei, stał się w kolejnych pokoleniach swoistym paradygmatem, wzorcem, wokół którego tworzono na nowo zręby narodowej tożsamości. Polski bowiem nie było – ta znana, wspominana i jakże droga Ojczyzna – I Rzeczpospolita dla kolejnych pokoleń naszych rodaków, z których pierwszym było pokolenie Adama Mickiewicza, żyła tylko we wspomnieniach, opowieściach rodziców, później dziadków. To jednak w tym okresie narodowej niewoli zrodziło się coś, co romantycy określali jako „Ducha Narodu” – nowoczesna narodowa tożsamość – na tyle mocna, że pozwoliła przetrwać naszej zbiorowości okres niewoli, burze I i II wojny światowej, doświadczenie komunizmu. Znaczenie twórczości Adama Mickiewicza dla określenia tego paradygmatu jest zasadnicze, w tym kontekście zaś to właśnie „Pan Tadeusz” zajmuje miejsce szczególne. Kiedy w I księdze rozpoczynającej poemat czytamy:

Tu Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma;
Takim był, gdy przysięgał na stopniach ołtarzów,
Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów,
Albo sam na nim padnie. Dalej w polskiej szacie
Siedzi Rejtan żałośny po wolności stracie,
W ręku trzyma nóż, ostrzem zwrócony do łona,
A przed nim leży Fedon i Żywot Katona.
Dalej Jasiński, młodzian piękny i posępny,
Obok Korsak, towarzysz jego nieodstępny,
Stoją na szańcach Pragi, na stosach Moskali,
Siekąc wrogów, a Praga już się wkoło pali.
Nawet stary stojący zegar kurantowy
W drewnianej szafie poznał, u wniścia alkowy,
I z dziecinną radością pociągnął za sznurek,
By stary Dąbrowskiego posłyszeć mazurek.

to słyszymy i widzimy dobrze znane, bo przecież w każdym naszym domu obecne, przez każdego Polaka rozpoznawane motywy: klasycznej edukacji, walki o wolność, hymnu narodowego. Chciałoby się powiedzieć – to jądro polskości, tego, co stało się fundamentem myślenia i wychowania, zaryzykowałbym stwierdzenie, co umożliwiło powstanie – najpierw II a następnie III Rzeczypospolitej. Przy czym w „Panu Tadeuszu” Ojczyzna jest czymś naturalnym, jest bliska, namacalna, jej granice zakreślone są przede wszystkim w przestrzeni doświadczanej – najbliższej okolicy, powiatu, szlacheckiego zaścianka – dzisiaj powiedzielibyśmy: samorządu: wiejskiego, gminnego, powiatowego, może regionu czy społeczności lokalnej.
Tam też – w tej naszej narodowej epopei odnajdziemy siebie, jeżeli tylko zechcemy podjąć wysiłek wyobraźni, odkryjemy wiele z sytuacji, postaci, nawet miejsc jakże podobnych, dobrze znanych z naszego osobistego doświadczenia. Kto z nas bowiem nie przeżywał chociażby tego, co Tadeusz Soplica, gdy:

Dawno domu nie widział, bo w dalekim mieście
Kończył nauki, końca doczekał nareszcie.
Wbiega i okiem chciwie ściany starodawne
Ogląda czule, jako swe znajome dawne.

Albo też, gdy podobnie jak Sędziemu przyjdzie nam jako rodzicom narzekać, że

Dziś, nowym zwyczajem,
My na naukę młodzież do stolicy dajem,
I nie przeczym, że nasi synowie i wnuki
Mają od starych więcej książkowej nauki;
Ale co dzień postrzegam, jak młódź cierpi na tem,
Że nie ma szkół uczących żyć z ludźmi i światem.
Czytać można by jeszcze długo. Z pamięci zresztą każdy z nas jest w stanie przywołać jakiś krótszy lub dłuższy fragment poematu. Może szczególnie wymowną dzisiaj, w dobie Unii Europejskiej, amerykanizacji i homogenizacji kultury będzie wypowiedź Podkomorzego:

Podczaszyc zapowiedział, że nas reformować,
Cywilizować będzie i konstytuować;
Ogłosił nam, że jacyś Francuzi wymowni
Zrobili wynalazek: iż ludzie są rowni;
Choć o tym dawno w Pańskim pisano zakonie
I każdy ksiądz toż samo gada na ambonie.
Nauka dawną była, szło o jej pełnienie!
Lecz wtenczas panowało takie oślepienie,
Że nie wierzono rzeczom najdawniejszym w świecie,
Jeśli ich nie czytano w francuskiej gazecie.

Jak wiemy Adam Mickiewicz dopisał do pogodnego, optymistycznego poematu, jakim jest „Pan Tadeusz” gorzki, pełen smutku „Epilog”, w którym przeczytamy m.in:

Jedyne szczęście, kto w szarej godzinie
Z kilku przyjaciół usiadł przy kominie,
Drzwi od Europy zamykał hałasów,
Wyrwał się z myślą ku szczęśliwszym czasóm
I dumał, myślił o swojej krainie.
I te najbardziej znane słowa:
Dziś dla nas, w świecie nieproszonych gości,
W całej przeszłości i w całej przyszłości
Jedna już tylko jest kraina taka,
W której jest trochę szczęścia dla Polaka,
Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty, jak pierwsze kochanie,
Niezaburzony błędów przypomnieniem,
Niepodkopany nadziei złudzeniem,
Ani zmieniony wypadków strumieniem.
Gdziem rzadko płakał, a nigdy nie zgrzytał,
Te kraje radbym myślami powitał…

Ilu z nas tego nie doświadczyło, czy i dzisiaj w niejednej sytuacji nie myślimy podobnie?

Szanowni Goście, Drodzy Jubilaci

Dzisiaj, zgodnie z przesłaniem umieszczonym na tablicy pamiątkowej, wdzięczni pokoleniom, które tworzyły historię strzyżowskiego Gimnazjum a następnie Liceum dziękujemy za to, co każdy z nas z tej szkoły wyniósł: za lata tutaj spędzone, za wiedzę umiejętności i wychowanie, którego doświadczyliśmy za sprawą naszych profesorów, Z okazji 100 już urodzin naszej - zawsze przecież młodej młodością swoich uczniów, nauczycieli  i absolwentów szkoły - nasz samorząd w imieniu społeczności całego powiatu przekazał wiele upominków. Wielka w tym zasługa niemałej liczby osób, którym dziś serdecznie dziękujemy. Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza w Strzyżowie jest obecnie samodzielną placówką edukacyjną, dysponuje nowoczesną bazą dydaktyczną, młodzież otoczona jest opieką naszego samorządu m.in. w formie programów stypendialnych. Utrwaleniem jubileuszu jest też ufundowany obecnie i dzisiaj poświęcony nowoczesny dziedziniec Liceum i pomnik - ława patrona szkoły – młodego Adama Mickiewicza, który już wpisał się w żywiołowe życie szkolnej społeczności. Z okazji jubileuszu Jubilatce i wszystkim, którzy dzisiaj tworzą jej karty i tworzyć będą jej przyszłość, chcemy życzyć następnych, równie owocnych 100 lat. Chcielibyśmy, by to właśnie tutaj spełniały się marzenia młodego pokolenia naszych mieszkańców o nowoczesnym kształceniu i przygotowaniu do dorosłego życia, a model wychowawczy wynikał z ducha twórczości Jej patrona, w którym miłość do Ojczyzny, patriotyzm, związek z najbliższą okolicą, szacunek dla tradycji, wychowanie do wartości są czymś naturalnym, bliskim i osobistym. Mówili o tym nasi prelegenci – absolwenci Liceum - podczas wczorajszego VII Sejmiku Kultury Powiatu Strzyżowskiego. To wszystko jednak - cała nasza praca, cała praca tych, którzy byli przed nami, cały dorobek i działalność naszej Szkoły - skierowane jest do naszych młodych przyjaciół – kolejnych roczników uczniów i następnie absolwentów Szkoły. To dzięki nim Szkoła żyje i to na nich z nadzieją spoglądamy, myśląc o naszej przyszłości. Dlatego też kończąc, przywołam słowa młodzieńczego utworu Adama Mickiewicza „Ody do młodości”, które – co znamienne przywołała Pani Anna Hajduk – Profesor i Dyrektor Gimnazjum i Liceum, pisząc o okresie tajnego nauczania w czasie II wojny światowej, które również umieszczone są na jubileuszowym pomniku wieszcza:
Razem młodzi przyjaciele!
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele.

Strzyżów, 28.09.2012 r.

piątek, 21 września 2012

Mickiewicz w Strzyżowie

Kiedy był nu nas po raz pierwszy? Mógł być to rok 1820. Być może któreś z dzieci naszych ziemiańskich rodzin - może Wołkowickich lub Dydyńskich ze Strzyżowa, może Mycielskich z Wiśniowej lub Koźmianów, a może jeszcze ktoś inny podróżujący po Europie, już w pełni rozwoju nowych prądów romantycznych usłyszał o nowej szkole poetów litewskich i nabył pierwsze strofy młodziutkiego Adama... Może któreś z czasopism docierających do naszych dworów zamieściło strofy Ody do młodości, może Pieśni Filaretów? Prawdopodobnie jednak było to później -  może w połowie lat dwudziestych, gdy już po okresie wileńsko - kowieńskim głośno stało się o nowej szkole romantycznych poetów wileńskich, gdy wydano już Ballady romanse, a władze carskie przygotowały już aresztowania i wkrótce Adam musiał opuścić - jak wiemy na zawsze - rodzinną Wileńsczyznę. Na pewno był u nas w latach 30 - tych, kiedy już miał za sobą i Ballady i romanse i Sonety krymskie, a romantyczne ideały zawładnęły zbiorową świadomością całego narodu i toczono zapewne pierwsze spory o znaczenie i interpretację Konrada Wallenroda... Był to czas nowego pokolenia - pokolenia urodzonego już bez własnego państwa, ale ze świeżymi wspomnieniami wolności, przekazywanymi przez pokolenie rodziców; czas nowego spojrzenia, buntu młodości dążącej do urządzenia świata na nowo, czas rewolucji... Młode pokolenie Polaków ten swój bunt, chęć stworzenia świata na nowo widziało przede wszystkim poprzez zburzenie porządku, w którym nie było miejsca dla polskiego państwa, wydawało się dla nich oczywistym, że to, co utracili ich Ojcowie, oni są w stanie szybko odzyskać. Tak było z powstaniem listopadowym i rozczarowaniem powstańczej młodzieży postawą wielu spośród starszego pokolenia, w trym samego Joachima Lelewela. U nas te nastroje sprytnie wykorzystali Austriacy, przygotowując kilkanaście lat później bratobójczą rabację galicyjską... Tak, w latach 30- tych XIX w. był już na pewno w niejednym domu na naszym terenie -  może jeszcze nie pod strzechami, raczej w ziemiańskich pałacach i dworach szlacheckich. Nie osobiście, ale jakże realnie, gdy skreślone jego ręką strofy czytano - odnajdując w nich nową, długo oczekiwaną nutę narodowej melodii.
A później była legenda - o pojedynkach improwizacyjnych, o nowym sposobie życia w niewoli, w którym tyleż znaczyła samotność, co działalność spiskowa, miłość i poszukiwanie tego, co dawne, autentycznie nasze, narodowe, polskie - pośród obcej władzy, w obcym państwie, na wygnaniu, nieraz nawet w więzieniu, zsyłce, z wilczym biletem na powrót do rodzinnych stron... Zakochany Gustaw i buntowniczy Konrad bezskutecznie poszukujący drogi do wolności...
Tak był z nami długo - właściwie przez bez mała 200 lat z małymi wyjątkami. Jego poetycki geniusz malował nasze odczucia i emocje, budował zbiorową tożsamość, pozwalał nie zgubić się, odnaleźć tę bezcenną dla narodu nić "łączącą dawne i młodsze laty". I wreszcie "Pan Tadeusz" - pod każdym względem arcydzieło odkrywane w kolejnych pokoleniach, zwieńczenie poetyckiego geniuszu Mistrza, pierwowzór pocieszenia dla kolejnych pokoleń, utrwalanego w następnych dziełach... Wtedy był już z nami na stałe. Pewnie gdzieś od połowy XIX w., kto tylko uczył się czytać po polsku prędzej czy później trafiał na Mickiwiczowskie strofy. Jego twórczość wychowała kolejne pokolenia Polaków - uczony otwarcie lub skrycie, czytany w domach i w szkołach ludowych, w gimnazjach i na uniwersytetach. Poezje, dramaty i Pan Tadeusz wkrótce stworzyły kanon narodowej literatury.
Po raz drugi trafił do nas we latach 80-tych XX w. To właśnie wówczas wokół strzyżowskiego Liceum , w gronie profesorskim zrodziła się idea nadania szkole obchodzącej 75-lecie założenia imienia Adama Mickiewicza. Idea ważna, ciekawa i całkowicie niekontrowersyjna - chociaż - o ironio! - tuż po stanie wojennym, w okresie przypominającym narodową niewolę, nasze Liceum uzyskuje imię Patrona, który zagrzewał do walki o wolność kolejne pokolenia rodaków...
Teraz jest z nami po raz trzeci.... Jako pomnik ufundowany przez samorząd powiatowy na 100-lecie naszego Liceum. Młody Adam siedzi skromnie na kamiennej ławie przy wejściu do szkoły, trzymajć w rękach tom swoich "Poezji"... Zapewne wiele będzie kontrowersji, komentarzy - będą tacy, którym pomnik będzie się podobał i krytycy, będą zwolennicy i przeciwnicy, ale ... można przy nim przysiąść, dotknąć figury, która przywołuje postać Geniusza słowa, polskiego słowa, przybliżyć to, czym naprawdę jest narodowa literatura.  Pomnik jest dla społeczności szkolnej, dla młodzieży z naszej małej Ojczyzny, ze słowami Wieszcza, gdy był w podobnym wieku, co uczniowie naszych szkół średnich - o potrzebie doświadczania wspólnoty, o potrzebie wspólnej pracy i dążeniu do dobra dla wszystkich ludzi, bo wszyscy mają przecież prawo do szczęścia: "Razem młodzi przyjaciele, w szczęściu wszystkiego są wszystkich cele."

niedziela, 9 września 2012

Czas płynący, czas zatrzymany...

W naszej ludzkiej kondycji są takie miary, wobec których stajemy bezradni. Nawet największe natężenie umysłu czy woli nie spowoduje ich przezwyciężenia. Tu dotykamy granic naszej egzystencji, poza które wyjść możemy tylko przy założeniu, że kondycję tę w jakiś sposób porzucimy.
Czas jest właśnie taką miarą. Jest czas fizyczny i biologiczny, czas psychiczny, historyczny, czas jako okres i jako miara, czas jako epizod i jako ciąg. Przyzwyczajeni już do scjentystycznego ujęcia rzeczywistości, przestaliśmy być może dostrzegać owe rozróżnienia, nie znaczy to jednak, że one nie istnieją. Czas płynie - to wiemy, a im jesteśmy starsi, tym płynie szybciej, ale też inny jest ten czas mierzony miarą indywidualnego życia pojedynczego, konkretnego człowieka, inny dla zbiorowości, a jeszcze inny, gdy odmierzamy nim właściwie przestrzeń: poprzez sekundy, minuty, godziny, dni, lata... Płynie: dzień za dniem, godzina za godziną - gdy jednak podejdziemy do niego nieco uważniej dostrzeżemy, że nasze przeżywanie czasu nie jest jednolite. Są takie chwile - wszyscy przecież je dobrze znamy - gdy dla nas czas przestaje płynąć: gdy zagłębieni w kontemplacji, przeżyciu piękna, dobra, sztuki, zagłębieni w miłości odnajdujemy jakąś stałość, jakąś płaszczyznę niezmienności, zatrzymujemy się na chwilę w jakimś świecie, którego nie ma tu i teraz, czas jest poza nami, my jesteśmy poza czasem. Potrafimy zagłębić się w jakąś sferę, na tyle intensywnie, że fizyczna, zewnętrzna rzeczywistość przestaje być istotna, traci na znaczeniu, a może nawet traci istnienie... W takiej chwili pytamy o rzeczywistość prawdziwą. Na ile realne jest to codzienne, fizyczne przeżywanie czasu, na ile zaś możliwe i realne są te chwile zatrzymania. I które z nich jest prawdziwe?