czwartek, 14 lutego 2013

Pogrzeby, odejścia, ludzki los ...

Nasze życie naznaczone jest doświadczeniem śmierci. Pisał co prawda Epikur, że śmierci nie powinniśmy się obawiać, bo tam, gdzie jest śmierć, już nas nie ma, tam zaś, gdzie my jesteśmy, nie ma śmierci. Wynikałoby z tego, że śmierć jest jakimś nie-bytem, my jednak wierzymy, że tak nie jest, że śmierć jest raczej bramą do innego świata... 
Okres Wielkiego Postu sprzyja temu, aby pochylić się nad tym przeżyciem. Każdy z nas żegnał przecież kogoś bliskiego, doświadczenie śmierci jest więc związane z naszą egzystencją. Jest też doświadczeniem wspólnotowym podkreślanym przez kultywowane rytuały i ceremonie. Wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi, niezależnie od pozycji społecznej, majętności, zasług czy przewinień.
To doświadczenie - jakże trudne i bolesne - w przejmujący sposób stanęło przed nami w ostatnim czasie. Na różnych płaszczyznach - indywidualnie, czy też jako wspólnota: rodzinna, lokalna, narodowa czy kościelna przeżywaliśmy odejście bliskich nam lub tylko znanych ludzi. Niejedna rodzina pożegnała swoich bliskich, nieraz w tragicznych okolicznościach, gdy rodzicom przyszło opłakiwać śmierć swoich dzieci. Na oczach całego świata, głęboko poruszeni żegnaliśmy schorowanego Papieża Polaka - umiłowanego Ojca św. Jana Pawła II. Szokiem, który już zapewne na długie lata odciśnie piętno na naszej najnowszej historii była katastrofa smoleńska. W ostatnich tygodniach pogrzeb Ś.p. Ks. Kard. Józefa Glempa - Prymasa Polski zbiegł się w czasie z pogrzebem Ś.p. Jadwigi Kaczyńskiej  i z pogrzebem Ś.p. Michała Kuleszy - wydarzenia te angażowały całą wspólnotę narodową i samorządową. W naszej społeczności pożegnaliśmy Ś.p. Kazimierza Tokarskiego - wieloletniego profesora i wicedyrektora w strzyżowskim Zespole Szkół, wychowawcy kilku pokoleń młodzieży, twórcy wielu przedsięwzięć artystycznych i kulturalnych... I tak można by jeszcze wymienić niemało podobnych wydarzeń.
"Śpieszmy się kochać ludzi - tak szybko odchodzą" pisał nieżyjący kapłan - poeta Ks. Jan Twardowski. To prosta i wielka prawda. Każdy dzień, każda godzina, ba. - każda chwila bez miłości, zwłaszcza taka, która nie służy dobru bliźniego, jest marnowaniem tego jakże krótkiego czasu, który został nam dany. Okres Wielkiego Postu - przygotowania do największego chrześcijańskiego święta, przypominającego najważniejszą prawdę wiary, że śmierć została zwyciężona, powinien nam uświadomić kruchość ludzkiego życia, nietrwałość i przemijalność tego zwłaszcza, czym karmią nas codziennie medialne środowiska. Bo przecież codziennie żyjemy nie swoim życiem, ale życiem ludzi nam nieznanych, pokazywanych w programach informacyjnych, serialach, znajomych w portalach społecznościowych, postaci wirtualnych z komputerowych gier. 
To przypomnienie, że przeżycie śmierci jest przeznaczeniem każdego z nas powinno uświadomić nam prawdziwą, bo ostateczną hierarchię wartości, w której nasz indywidualny, ludzki los wpisany jest nie w porządek wiedzy i doczesności, ale wiary i wieczności, że każda chwila jest bezcenna i że ten ludzki los dzielimy solidarnie z wszystkimi naszymi siostrami i braćmi. Może wtedy będziemy mogli wyraźniej dostrzec podstawę, na której będzie mogło wyrosnąć nie zło, ale dobro, do niego - dobra właśnie - jesteśmy przecież powołani.