niedziela, 8 marca 2015

Rozważania na czas pokoju

Najpierw rok 1944. polska wieś na Ukrainie, na pograniczu Galicji i Wołynia. W Hucie Pieniackiej przebywało wówczas jak się szacuje około 1500 osób - naszych rodaków stale zamieszkałych w tej wiosce było około 1000, ale liczba ta się zwiększyła, gdyż schronili się tutaj przed prześladowaniami Polacy z różnych miejscowości Wołynia, poszukując pomocy i ratunku przed strasznymi mordami dokonywanymi w tym czasie w różnych miejscowościach na pobliskim Wołyniu. Schronili się przed śmiercią - większość z nich śmierć dosięgła. Wojenna nienawiść doprowadziła do strasznej zbrodni. 28 lutego wskutek jakiegoś incydentu, który stał się iskrą zapalną hitlerowcy wespół z grupami Ukraińców wymordowali niemal całą ludność tej polskiej miejscowości. Ludzi spędzono do kościoła, gdzie ich żywcem spalono, zabijano kobiety i dzieci. "Najgorsze jest to - mówiła Pani Konsul na uroczystościach  28 lutego 2015 r., że większość morderców to byli sąsiedzi, że ofiary mogły od nich się spodziewać pomocy, a znaleźli okrucieństwo i śmierć." Przejmująco o tym dramacie mówił w Hucie Pieniackiej jeden z ocalonych. Dziś po tej wiosce pozostała pusta przestrzeń, między lasami, gdzie od 1989 r. na miejscu kościoła, zbiorowych mogił widać drewniane krzyże na kilkunastu mogiłach, a nad całością góruje monumentalny pomnik w kształcie krzyża z nazwiskami pomordowanych. Każdego roku, w rocznicę zbrodni w Hucie Pieniackiej spotykają się rodziny pomordowanych, mieszkające głównie w Polsce. W tym roku z inicjatywy strony ukraińskiej, naszych partnerów z Brodów - byliśmy także my. Hołd zamordowanym składali m.in. przedstawiciele lokalnej społeczności ukraińskiej, mówiąc o strasznych czasach, w których się to stało. Zaiste straszne to były czasy, w których nienawiść i zło zaślepiły ludziom oczy i serca…
W Brodach odwiedziliśmy m.in. punkt wolontariatu. Młodzi chłopcy o żołnierskim wyglądzie opowiedzieli nam, że zajmują się organizacją pomocy dla rodaków z rejonu brodzkiego, walczących o wolną Ukrainę na wschodzie. Narzekali na słabe przygotowanie armii ukraińskiej, wielkie braki w zaopatrzeniu. Pokazywali uszyte w lokalnych zakładach apteczki dla każdego żołnierza, dobre, używane wojskowe ubrania z Niemiec i hełmy, tłumaczyli, że widzą swoją rolę nie w dostarczaniu broni, ale materiałów chroniących żołnierzy i pozwalających im przetrwać w ekstremalnych warunkach na wschodnim froncie. Dowiedzieliśmy się, że właśnie zginął 13 żołnierz ze społeczności powiatu brodzkiego, w poniedziałek po naszym wyjeździe miał się odbyć pogrzeb.
1 marca z inicjatywy Ś.P. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego obchodzimy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Bardzo mi miło. że w obchody tego dnia na naszym terenie zaangażowała się liczna grupa młodych ludzi z powiatu strzyżowskiego, wsparta przez pomoc naszych Urzędów, szkół, instytucji. Wydaje mi się, że jeżeli te obchody w naszej społeczności przeniosły się z poziomu instytucjonalnego na poziom społeczny, jeżeli w obowiązku, aby o tym pamiętać czuje się szczególnie młode pokolenie, to coś ważnego dokonało się w naszej wspólnocie. Można chyba mówić o ostatecznym przełamaniu fałszywej propagandy i kłamstwa z czasów komunistycznych. Tym bardziej to ważne, że właśnie nasz teren miał wiele wspólnego z działalnością antykomunistyczną w okresie powojennym. Tutaj działał Cieśla, docierali emisariusze Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, przetrwali żołnierze Armii Krajowej, kontynuując partyzancką wojnę. Ideały patriotyczne podejmowały młode pokolenia, czego wyrazem stała się jedna z młodzieżowych organizacji antykomunistycznych: Demokratyczna Armia Krajowa. Ci ludzie wiele wycierpieli za swój patriotyzm, niejednokrotnie moralnie, duchowo, a nawet fizycznie  zniszczono ich samych i ich rodziny. W kolejnych dziesięcioleciach zohydzono ich pamięć, zafałszowano historię, zniszczono przedwojenne ideały. Optymistyczne jest to, że jak się okazało, prawda jednak powraca, po latach, nieraz w niełatwych okolicznościach, ale jednak ostatecznie zwycięża nawet powtarzane po wielokroć kłamstwo.
I wreszcie lata osiemdziesiąte XX w. Z myśli chrześcijańskiej zrodziła się nowa, polska tradycja. Bez wystrzału ze strony opozycji, konsekwentnie, ale pokojowo, zawsze po stronie prawdy, nawet za cenę cierpienia. Z Bożą pomocą i Bożą łaską, bo inaczej chyba nie byłoby to możliwe dochodzi do pokojowego przewrotu. Polak zostaje papieżem, Polacy masowo odzyskują narodową dumę, rodzi się "Solidarność", której nie niszczy nawet stan wojenny. Wolne wybory, wyprowadzenie wojsk sowieckich, wstąpienie do Unii Europejskiej i NATO, powstanie autentycznych samorządów terytorialnych. Wszystko pokojowo, bez przelewania bratniej krwi ze strony tych, którzy dążyli do wolności, blisko Kościoła, z programowym odkrywaniem prawdy o przeszłości. To już 25 lat od tamtych wydarzeń. Patrząc na tamten czas i na dzisiejszy świat możemy być naprawdę szczęśliwi, że to się wydarzyło naprawdę, ale jednocześnie nie da się patrzyć bez niepokoju, na to, co wokół nas się dzieje.