środa, 20 lipca 2016

Harmonia

Siła a zarazem słabość. Ja i Ty, my i oni. Delikatna wyrwa w ziarnku atomu. Nieboskłon planet i układów z widokiem skał odbijanych w jeziorze. I mój albo Twój dobry uczynek. Nawet najprostszy, jak wyciągnięcie ręki. Mówią: On jest. W delikatnym powiewie, kruchym przenikaniu, w poruszającym cudzie nowego życia, wypełniającym zapachem lipowego kwiatu żyjące komórki stworzenia. Moja i Twoja droga - i nas wszystkich. Potęga wichru i nieskończoność kosmosu, widok przemijającego i wschodzącego dnia. Głęboka czerń nocy z niebem usianym gwiazdami. Jak poruszenie serca na widok Piękna.
Kolejność zdarzeń ułożonych w całość, a zarazem wielkość niepowtarzalnego istnienia w kropli wody. Warkocz niosący życie. Zmiana, której nie ma i istnienie, które przemija, chociaż trwa nadal.
Tam, gdzie jest to, co nie tylko jest, ale i być powinno, gdzie On nie zamyka oczu. W świecie, który dobrze znamy i jest dla nas wielką Tajemnicą. Gdzie szukamy innych, a mimo to ciągle jesteśmy sami.
W przestrzeni, w której jest miejsce dla wszystkich i w czasie, który został nam dany. Jeden, jedyny raz. Gdzie wszystko jest jasne, bo przecież zapisane i tyle razy powtarzane. Za każdym razem na nowo.
W bijącym sercu żyjącej istoty, w bujnej zieleni wiosny, w cudzie przebaczenia i prawdziwego pojednania. Gdy w otchłani rozpaczy pojawia się Nadzieja. Tam jest harmonia. Jak delikatny powiew, jak ocalenie gładzące grzech i czas gojący rany. Odkrywana na tyle sposobów i tworzona za każdym razem na nowo. Jak promień Dobra, miłość dająca nowy dar, więź dźwigająca ciężary. W kamiennych tablicach sumienia, w ciszy letniego wieczoru, w świeżości słońca wschodzącego po dniach pełnych deszczu.
W piasku pustyni, w leśnym gąszczu, w lustrach obrazów, w potędze górskich szczytów, w głębinach oceanu, w dźwiękach ułożonych w melodię.
Pomiędzy mną a Tobą. Gdy jesteśmy razem. W łagodnej delikatności słów, w chwilach niosących szczęście.
Przywracamy utracone znaczenie, odnajdujemy szansę prostowania ścieżek. Nazywamy symbole jedynego szyfru. Po śladach zostawionych na piasku, w bieli śnieżnej pustyni, w niewypowiedzianej ciszy ludzkiego wnętrza.