niedziela, 16 kwietnia 2017

Rzeczywistość wiary

Wyżyną wiedzie droga starych Mistrzów. Stąpasz ostrożnie, wąska ścieżka nie pozwala wyrównać kroku. Na przekór ośnieżonym szczytom. Pokusa kieruje wzrok ku żyznej dolinie: łąk i lasów, pól i nieznanych owoców. Zasłona mgieł podnosi się ku górze. W leśnych ostępach mienią się promienie światła. Tam pierwszy znak. Podążając tym śladem, odnajdujesz siebie przed wiekami. Z duszą i z ciałem. Z wyżłobioną raną w twardym kamieniu. Na pożółkłej mapie ciemności. Na dnie nieczułego serca. Przez tysiące lat. Pod szczytami prowadzi skalista ścieżka. Nie sam idziesz z odległej przeszłości, nie sam. Ryzykowna przeprawa nad przepaścią, nad otchłanią wymagającą męstwa. O wschodzie słońca krok ku górze. Wąski, skalisty trakt. Kruche przeczucie zostawionych znamion. Na wyciągnięcie ręki, nad głową oświetloną pochodnią, w środku leśnej gęstwiny. Z trudem poruszanych warg, z nieistniejącego wnętrza, z tarczą milczenia zamykającego wrota. Podana, przyjazna dłoń, chybotliwy płomień świecy. Za skalnym załomem, progiem wyznaczającym granice, życiodajny oddech wiatru. Zalana słońcem przestrzeń kwiecistej doliny. Dni, noce i miesiące. Słowa zamknięte w księdze. Schylone pod ciężarem plecy. Dzwony bijące w brunatnej ziemi. Soczysta zieleń wiosny z podwójną taflą jeziora. Nieodległe przesłanie z dalekiego kraju. Drogami w górę rzek. Ustami wybranych przekazywane pokoleniom z drewna i kamienia. Zwały chmur przemierzające błękit nieba. Cierpienie, które uzdrawia, obietnica, która nie przemija. Prosta mądrość białego miłosierdzia. Pusta grota trwającej nadziei.