sobota, 14 kwietnia 2018

Współczesny polski patriotyzm - od Niepodległości do Solidarności

W roku jubileuszu 100 - lecia odzyskania niepodległości warto zastanowić się nad tym, co mamy na myśli, gdy mówimy o Polsce, Polakach, gdy używamy takich słów jak patriotyzm, Ojczyzna, gdy toczymy tak gorące ostatnio spory o polityczny kształt naszego państwa, zajmując stanowiska zwolenników lub też przeciwników rządu albo też określając się jako osoby obojętne na sprawy publiczne, czy też tylko na zagadnienia dotyczące polityki krajowej. Naturalne wydaje się przede wszystkim przyjęcie założenia, że mimo wszelkich podziałów, poglądów i postaw, ze względu na to, co nas łączy, wszyscy jesteśmy jedną wspólnotą, której różnorodność rozwija się dopiero na tym, co wspólne, co naszą wspólnotę de facto stanowi, czym ona jest w istocie.
Oczywistością, ale zdecydowanie zbyt rzadko przyjmowaną, jest to, że jesteśmy kształtowani przez tych, którzy byli przed nami. Nawet w wyglądzie fizycznym nieraz dziwimy się, jak dzieci przejmują cechy swoich rodziców, dziadków, przodków, krewnych... Gdy długi czas kogoś nie widzieliśmy, nieraz nam zdarzy się powiedzieć - tak, jakbym widział Twoją mamę, Twojego ojca...
O wiele ważniejsze dla kształtowania ludzkiej indywidualności jest jednak dziedziczenie duchowe. I nie chodzi tutaj o to, że rownież po naszych przodkach dziedziczymy pewne cechy charakteru, czy temperamentu. Bardziej istotne wydaje się dziedziczenie tego, co wiąże się z kształtowaniem naszej osobowości, z tym, co określa nasze życie, co umożliwia nam stanie się indywidualną osobą jako taką. W tym właśnie wymiarze pojawia się sprawa wspólnoty, nawet nie tej najbliższej, wspólnoty rodzinnej, ale znacznie szerszej, którą określić możemy jako wspólnotę kulturową. Najpierw jest to język, którego uczymy się od najwcześniejszych lat życia. Nabywając sprawności językowych, otrzymujemy swoiste narzędzie, którym w zasadzie jednolicie posługuje się wielka liczba osób. Możemy opisywać świat zewnętrzny, komunikować się pomiędzy sobą, wyrażać swoje postawy, odczucia, dokonywać refleksji, formułować myśli. Z każdym nowym członkiem wspólnoty językowej niejako na nowo odradza się trwający przez pokolenia sposób ujmowania i widzenia świata, wraz z jego określonymi wzorcami, nawykami, sposobami budowy struktur i wieloma innymi elementami. Każdy, kto próbował podjąć trud nauki języka obcego, w pewnym momencie niewątpliwie odczuwa, że wraz z jego przyswajaniem, wchodzimy głębiej nie tylko w czysto techniczną translację języka ojczystego na inny system symboliczny, ale również w odmienną kulturę, zawsze - mniej lub bardziej - ale jednak inaczej porządkując świat, sposoby wyrażania czy wzajemnej komunikacji.
Drugim takim elementem jest wychowanie. Współcześnie potrzebujemy około 20. lat, aby w naszym systemie wychowawczym mówić o usamodzielnieniu człowieka. Tyle mniej więcej trwa instytucjonalny system edukacyjny, w tym też czasie zapewnione zostają najczęściej fundamenty samodzielnej egzystencji młodych ludzi, kiedy podejmują oni pracę, zakładają rodziny, stwarzają sobie samym podstawy do dalszej egzystencji, uniezależniając się w przyjmowanym społecznie sensie od innych. W tym okresie niezwykle ważną rolę pełnią z jednej strony aprobowane i negowane  w danej społeczności wzorce osobowe, z drugiej zaś treści wychowawcze, na których opiera się intelektualne kształtowanie młodej osobowości. Dotyczy to przyjmowanego systemu wartości, czyli tego, co w naszym życiu uważamy za najważniejsze, nabywanych w związku z tym umiejętności  wyboru swojej indywidualnej drogi życiowej czy wreszcie zajmowanych postaw wobec określonych problemów.
Skoro więc jesteśmy Polakami, mówimy po polsku, wychowaliśmy się w polskiej kulturze, za coś naturalnego przyjmujemy polską obyczajowość, mamy pozytywny lub negatywny stosunek do naszych, polskich spraw, bo je znamy, rozumiemy, coś one dla nas znaczą, to warto zapytać, o czym rzeczywiście mówimy i myślimy dzisiaj, gdy chcemy określić polski charakter, powiedzielibyśmy kiedyś: polskiego ducha, czy mówiąc inaczej specyfikę naszej wspólnoty, współczesnego rozumienia polskości.
Należy przy tym podkreślić, że to samo pytanie zadać można w odniesieniu do każdej wspólnoty: angielskiej, amerykańskiej, niemieckiej, francuskiej i każdej innej. Każda z nich bowiem - by tak powiedzieć - dysponuje pewnym zespołem symbolicznych znaczeń, rozumianych i przyjmowanych za naturalne przez swoich członków, pozwalających im na takie czy inne odniesienie oraz własne usytuowanie w ramach tego - jak to się współcześnie mówi - kulturowego kodu. Tożsamość indywidualna, to, czym jest każdy z nas, zwłaszcza w sferze duchowej określana jest w dużej mierze przez ten swoisty kod, który określić możemy jako tożsamość wspólnotową.
Jak więc wygląda obecnie ów polski kod wspólnotowy? Co stanowi o tym, czym jest polskość? Co określa naszą polską tożsamość?
Odpowiadając na to pytanie sięgnąć musimy do czasów I Rzeczypospolitej ze wszystkim, co ją stanowiło: Rzeczypospolitej jako królestwa, wielkich zwycięstw i potęgi państwowej, demokracji szlacheckiej z jej zaletami i wadami, wielokulturowości i tolerancji. W wieku XVIII wyczerpał się ten potencjał. Polskie państwo upadło, co nie mieściło się w głowie wielu naszym przodkom. Doświadczenie tego upadku, doświadczenie utraty stoi więc u początków współczesnej polskiej mentalności. Przez cały wiek XIX nasi rodacy starali się poradzić sobie z tym doświadczeniem. Wyrazem tego były zarówno powstania narodowe, jak i konstruowane wizje czasów pierwszego państwa polskiego, które w kolejnych pokoleniach ukształtowały obraz utraconej Ojczyzny. To wtedy rodził się pierwszy wielki program stanowiący fundament nowoczesnego polskiego patriotyzmu - program, którego węzłowym punktem stało się hasło "Niepodległość". Z poczucia utraty państwa, z ukazania jego minionej wielkości, z aktualnego doświadczenia namacalnych, odczuwanych na co dzień skutków jego braku, takich jak: zwalczanie języka, narzucanie obcych wzorców kulturowych, represje za kultywowanie polskiej tradycji, różnorodne formy dyskryminacji Polaków, włącznie z deprecjonowaniem wiary katolickiej i Kościoła, rodziły się pomysły, jak ten zły los dla naszej wspólnoty odwrócić. Chodziło więc zarówno o rozstrzygnięcia dyplomatyczne, tworzenie sprzyjających sprawie polskiej sojuszy, jak i o poszukiwanie odpowiednich dróg dojścia do Niepodległości. Gdy zawodziły powstania militarne, zwracano się w stronę programów gospodarczych i społecznych, powstawały niezwykłe dzieła kultury. Polska literatura w twórczości romantycznych poetów, pozytywistycznych powieściopisarzy osiągała szczyty swojej wielkości. W wieku XIX tworzył Chopin, Matejko, Kossak, Norwid. Z tego ducha wyrósł Wyspiański. Doświadczenie utraty państwowej tożsamości zamieniało się w trwałe dążenie do odzyskania Niepodległości, przejmowane i wzbogacane przez kolejne pokolenia. Ich spełnieniem stał się rok 1918 - państwo polskie po 123. latach narodowej niewoli na nowo zaistniało jako samodzielny byt administracyjny, polityczny i militarny, broniąc swojej suwerenności w 1920 r.
123 lata to co najmniej 4 pokolenia. Trudno więc, żeby to wszystko, co określało kształtowanego w tym czasie "ducha polskiego" z tak znaczącymi osiągnięciami w różnych dziedzinach nie przetrwało w czasie, gdy spełniły się cele i marzenia o wolnej Polsce. Mieliśmy już swoje Państwo, a ukształtowane wcześniej wzorce patriotyzmu dostosowane zostały do nowej rzeczywistości. Nadal więc liczyło się - chociażby jako przestroga - znane sprzed ponad stu lat doświadczenie utraty, podtrzymywano kult bohaterów walczących o wolność Ojczyzny, pozytywistyczne wzorce pracy organicznej posłużyły zaś do gospodarczego umacniania młodego państwa i budowania społecznej spójności. Polski sen o wolności nie trwał niestety zbyt długo. II wojna światowa, następnie zaś blisko 50 - letnia zależność od ZSRR siłą rzeczy na nowo ustanowiły aktualność XIX w. elementów polskiego patriotyzmu. Wobec kolejnej utraty suwerennego państwa na nowo podjęto etos walki o wolną Polskę, ożyły dylematy dotyczące politycznych dróg dojścia do tego celu. Punktem odniesienia stała się II Rzeczpospolita, której idealizowane symbole związane zostały z marzeniami o niepodległości.
W drugiej połowie XX w. zdarzyło się jednak coś nowego, co w znacznym stopniu zmodyfikowało dotychczasowe schematy polskiego patriotyzmu. Podobnie jak we wcześniejszych okresach także po 1939 r. ostoją polskości był Kościół katolicki, którego nie udało się złamać również komunistycznym władzom po 1945 r. Tym razem jednak to właśnie stricte z tego nurtu wyszedł nowy program i ożywcze tchnienie, na nowo interpretujące polskie marzenia. Ich symbolem stała się działalność ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego wraz ze Ślubami Jasnogórskimi, później zaś publiczna aktywność i męczeńska śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Dumę narodową odbudował jednak inny polski duchowny, uczony i działacz społeczny - ks. Karol Wojtyła, którego dokonania w ramach całego Kościoła powszechnego pozwoliły kardynałom zgromadzonym w 1978 r. na konklawe w Kaplicy Sykstyńskiej rozpoznać głos Bożej Opatrzności i powierzyć mu rolę pasterza całego Kościoła powszechnego. Wybór Karola Wojtyły na stolicę Piotrową stał się wstrząsem także dla polskiego narodu. W tym też wydarzeniu swój właściwy początek znajduje droga do trzeciego suwerennego państwa Polaków. Najpierw obudzona duma narodowa, później zaś nauczanie papieskie Jana Pawła II dało początek ideałom ruchu "Solidarności", w których już nie tyle walka militarna, ale metody pokojowe miały doprowadzać do osiągnięcia wyznaczonych celów politycznych. "Zło dobrem zwyciężaj" - nauczał ks. Jerzy Popiełuszko i słuchały Go miliony, pomimo braku internetu i kontrolującej wówczas wszelkie publikacje cenzury komunistycznej. Papieskie pielgrzymki do Ojczyzny odnawiały poczucie narodowej dumy i jedności, dostarczały siły i dla nowych czasów ożywiały fundamentalne zasady wiary.
Doświadczenie "Solidarności", którego podstawą stały się traktowane na serio chrześcijańskie ideały łączce służbę prawdzie i miłość bliźniego, doprowadziło do powstania po raz trzeci w historii niepodległego państwa polskiego. Szczęściem naszego pokolenia było to, że tym razem realizacja wyznaczonych celów politycznych nie wymagała walki zbrojnej. Łudzilibyśmy się, gdybyśmy uważali, że nie wymagała ofiar, że nie było złożonej - jak to pięknie mówimy - na ołtarzu Ojczyzny - ofiary krwi. Krew przelano, ale zrobiła to druga strona. W programie bowiem tego głównego ruchu, który dążył do nowej Niepodległości nie było użycia siły, było za to stanowcze działanie na rzecz wolności, chęć przywrócenia prawdy, trudna, ale często postulowana postawa chrześcijańskiego wybaczenia.
Dzisiaj więc, gdy przeżywamy okrągły jubileusz 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości, gdy wspominamy dokonania II Rzeczypospolitej, warto pamiętać także i o tym, że w XX w. idea polskiego patriotyzmu, oznaczająca dla wcześniejszych pokoleń wspomnienie utraconego państwa, oparte o czyn zbrojny i pracę społeczną marzenia o Niepodległości, uzupełniona została o wyrastające z chrześcijaństwa ideały pokojowego dążenia do zakładanych celów i wzajemnego szacunku. Nie oznacza to w żadnym razie tolerancji dla zła, czy kłamstwa. Wręcz przeciwnie - stanowi  postulat oparcia życia społecznego o dobro i prawdę, ale także uznanie - jak nauczał Jan Paweł II - każdej osoby ludzkiej za dobro absolutne, a tym samym wyrzeczenie się przemocy i zawsze aktualną możliwość przebaczenia.