poniedziałek, 15 lutego 2010

O skutecznym nauczaniu

Tak jak obiecałem w poprzednim wpisie chciałbym napisać trochę o uczeniu dzieci filozofii. Pewnie zastanawiacie się czy w tym sformułowaniu nie ma jakiegoś ukrytego dna, o jaką to filozofię chodzi, no i o jakie dzieci? Ten wątek samego wyjaśniania problemu możnaby nadal ciągnąć i to jeszcze długo, ale nie przedłużając wstępnych dywagacji powiem, że chodzi mi o dosłowne uczenie filozofii i dosłownie dzieci - nawet moich dzieci w osobie najstarszej córki Gabrieli. Tak się bowiem składa, że od dłuższego czasu, gdy w różnych ankietach zadają mi pytanie o hobby czy dodatkowe zainteresowania często wpisuję: filozofia. Skąd się to wzięło - jak zwykle jednoznacznie trudno odpowiedzieć, ale chyba to jest właśnie tak jak z filozofią - swego czasu zainteresowało mnie takie czyste myślenie, dążenie do sedna, poszukiwanie uzasadnienia i historia ludzkiej myśli poszukującej wyjaśnienia w ramach swoich możliwości. Zrodziła się z tego sympatyczna praca z uczniami w szkole ... są oni teraz - jak słyszę - nieraz hen w dalekim świecie ... Jeżeli to czytają, to serdecznie ich pozdrawiam... No i od czasu do czasu przy sprzyjających okolicznościach, próbuję powracać do tej aktywności, bo przecież... myślenia nigdy za dużo. Teraz zaś okazało się, że moja latorośl najstarsza w pewnej części przynajmniej podziela moje zainteresowania i w taki oto sposób spędziliśmy ostatnie tygodnie na poznawaniu meandrów ludzkiej myśli teoretycznej w ostatnich dwóch tysiącach lat. Była to nie tylko przyjemność, ale i praca, bo Gabrysia przygotowywała się do Olimpiady Filozoficznej, ale w jakiś sposób udało mi się przypomnieć i odświeżyć koncepcje, które wydawałoby się odległe od dzisiejszej praktycznej codzienności, w rzeczywistości pozwalają nam tę codzienność nie tylko łatwiej zrozumieć, ale również łatwiej przeżywać.
Na pewno dzisiaj mówimy już o zupełnie innej filozofii niż jeszcze 10 - 20 lat temu. I nie chodzi o to, że zmieniły się mody i prądy filozoficzne. Raczej o to, że dzisiaj dołączyliśmy już do wolnego świata i wiedza filozoficzna dostępna już jest bez założonych tez i wartościowania. Swoje poglądy można bowiem obecnie kształtować na podstawie tak samo dostępnych materiałów o pozytywizmie czy neopozytywizmie, jak i marksizmie czy neotomizmie. Myśl konserwatystów znajdziemy równie łatwo jak filozofię liberałów czy egzystencjalistów. Oczywiście pozostają pytania o to, co wybrać w tym gąszczu przekonań, postaw, myśli, publikacji i kiedy znaleźć czas na to, aby te książki przeczytać, ale przynajmniej nikt nie fałszuje rzeczywistości, filtrując dostępność poszczególnych teorii przez sito marksizmu czy subiektywny wybór myśli uznawanych za postępowe i tych, którym z góry przyczepi się etykietkę "przestarzałe".
Swojemu dziecku chciałoby się z jednej strony przekazać to, co samemu uznaje się za zasadne, a z drugiej pozostawić wolność wyboru i możliwość samodzielnego poszukiwania nie tylko przekonań, ale również wartości. To trudny dylemat - myślę, że dla każdego z rodziców. Szkoła niestety nie rozwiąże tego problemu, bo w dzisiejszej naszej szkole nauczanie filozofii występuje tylko cząstkowo. To zresztą jest, jak mi się wydaje, istotny brak w wychowaniu i ukształtowaniu umysłu każdego młodego człowieka, bo nie uzyskuje on kontekstu dla przekazywanej wiedzy w poszczególnych dyscyplinach. Nasz system nauczania w ten sposób potwierdza swoisty tryumf filozofii scjentystycznej we współczesnym świecie wg której nie ma wiedzy o świecie poza wiedzą nauk szczegółowych.
W rozmowach z Gabrysią pojawił się problem podstawowy - które z przekonań jest prawdziwe. Który z filozofów, przedstawiając swoją teorię mówił prawdę? To trudne zagadnienie i wiele na nie można udzielać odpowiedzi. Wydaje się, że jedną z nich będzie taka, że możemy sami zdecydować, za którą wizją się opowiedzieć. Dla mnie osobiście bliskie są przekonania nurtu konserwatywnego, które zwłaszcza w dziedzinie filozofii społecznej, ze względu na swoją ostrożność, krytykę nurtów rewolucyjnych w jakiś sposób chronią nas przed pychą człowieka i wynikającymi z niej konsekwencjami dla świata. Pociąga mnie optymizm i harmonia myśli personalistycznej, ale również wielka synteza docierająca do samych podwalin ludzkiej świadomości, jaką przeprowadził skromny profesor prowincjonalnego wówczas Królewca Immanuel Kant. Z drugiej strony w sporze pomiędzy racjonalizmem, empiryzmem a irracjonalizmem trudno każdemu z tych nurtów nie przyznać racji. Swiat przecież jest zbyt skomplikowany i zbyt piękny, żeby nasz z nim kontakt ograniczać tylko do władz zmysłowych, rozumowej analizy czy poznania za pomocą intuicji, empatii czy wyobraźni. Wszystkie te władze są nam dane i dzięki nim właśnie jesteśmy tym, czym i kim jesteśmy. I to właśnie możemy odkryć zarówno w samej filozofii - jak i w jej nauczaniu i w jej uczeniu się. Czego sam doświadczyłem i do czego zachęcam - nie tylko dzieci i młodzież ...