czwartek, 31 grudnia 2009

Koniec roku

Powiedz mi, gdzie y w iakiey ziemi
Iest Flora, rzymska krasawica;
Archippa, cud między cudnemi,
Tais, stryieczna iey siestrzyca?
Ty, Echo, co głos wracasz skory,
Gdy pomknie nad strumienia biegi,
Mów, gdzie są Piękne dawney pory?...
Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!

F. Villon Wielki testament

Ten poemat średniowiecznego, francuskiego poety - awanturnika tłumaczony przez Boya Żeleńskiego dla mnie jakoś najbliżej określa upływ czasu i przemijanie. Może właśnie w ostatnim dniu roku warto przywołać te wersy, w których poeta ukazuje przemijanie ludzkiego piękna, młodości, nieuchronne przejście poza nasz świat - to co jeszcze niedawno widzieliśmy jako trwałe, piękne, młode już nie istnieje, okazało się ulotne jak ulotny być może śnieg zalegający nasze pola, zaciera się nawet w pamięci jak wspomnienie o minionych zimach ...
Minął rok. Przeżyliśmy w nim wiele smutków i radości. Nie brakło sukcesów i trudnych doświadczeń. Tak wiele ludzkich konfliktów, a nieraz i dramatów. W rzeczywistości społecznej czas jest jak wartki strumień, w którym nieustannie płynie niezliczona mnogość naszych indywidualnych odczuć, doświadczeń, przeżyć, pragnień. Dla nas wydaje się oczywiste, że prawdziwe, niepodważalne jest to nasze indywidualne, osobiste przeżycie, doświadczenie, osiągnięcie, ale tak samo myśli ten człowiek obok mnie o swoich doznaniach, ten obok niego i kolejny - suma tych doświadczeń tworzy psychologiczną mozaikę, w której często niełatwo odnaleźć prawdziwy sens i wspólne dla nas wszystkich wartości, przeżycia, doświadczenia. Co nie znaczy, że one nie istnieją. Raczej tylko tyle, że trudno je odnaleźć, a może po prostu nazwać. Każdy z nas potrzebuje bowiem w gruncie rzeczy tego samego. Zdrowie, powodzenie, akceptacja i uznanie, rodzinne szczęście czy po prostu miłość i pokój to te wartości, o które najbardziej zabiegamy. Tego życzymy sobie i innym przy wigilijnym opłatku czy z lampką sylwestrowego szampana,o tych wartościach mówią przywódcy państw i sumień świata, o to modlimy się często nie tylko dla siebie, ale także dla swoich najbliższych.
Jaki był ten 2009 rok dla naszej społeczności? Na pewno pełen nowych doświadczeń. Wielu z nas wyjechało w różne strony świata w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Byli to najczęściej młodzi ludzie. Powrotów jakoś nie widać, ale na szczęście nie tracą oni kontaktu z rodzinnymi stronami i z tego, co słychać większość z nich ma nadzieję, że za jakiś czas tu do nas wrócą. Dla samorządów był to rok intensywnej pracy w przygotowaniu wielu nowych projektów finansowanych w większości ze środków Unii Europejskiej. Wiele takich działań przygotowały samorządy gminnne, nasz samorząd również zrealizował niemal w 100% plany w tej dziedzinie. Efekty tych zabiegów na pewno będą coraz bardziej widoczne w kolejnych latach. Doświadczyliśmy też wielu niespodziewanych tragedii. osobiście nie pamiętam, żeby tak wiele tak tragicznych zdarzeń wydarzyło się w jednym roku: śmierć młodych ludzi na przejeździe kolejowym, wypadki w Cieszynie, Jaśle, Połomi, inne tragiczne zdarzenia pozostawiły piętno rodzinnych dramatów.
Ten czas minął. 365 dni już za nami ze wszystkim, co przyniosły. Do tej rzeki już nie powrócimy, a obraz tego, czym był ten rok im dalej pójdziemy, tym będzie mniej wyraźny. Oddajmy więc głos poecie:

Powiedzcie, kędy iest uczona
Helois, dla miłości którey
Abeylart Piotr, zmienion w kapłona,
Żal
swóy w klasztorne zamknął mury ?
Podobnież, gdzie ta monarchini,
Co
śmiertelnemi szyiąc ciegi
Worek, gachowi grób zeń czyni ?...
Ach, gdzież są
niegdysieysze śniegi !

F. Villon Wielki testament

piątek, 25 grudnia 2009

Święta Bożego Narodzenia

Boże Narodzenie to szczególne święta - chyba dla każdego z nas kojarzą się z dzieciństwem, rodziną. tłumnym uczestnictwem w pasterce, na którą się idzie ciemną nocą, po skrzypiącym mrozem śniegu, serdeczną atmosferą kolacji wigilijnej czy radością, jaką dzieciom dostarcza choinka i to, co pod nią znajdują ... W tym roku mamy święta bez śniegu i w dodatniej temperaturze. To trochę dziwnie wygląda - bardziej na Wielkanoc niż Boże Narodzenie - ale przecież nie o śnieg czy mróz w tym wszystkim chodzi. Jest betlejemska szopka, w naszych domach trwały przygotowania do Wigilii, która odbyła się jak co roku z pustym miejscem przygotowanym dla niespodziewanego gościa, są życzenia rozsyłane w tak wiele miejsc i jest to niezwykłe doświadczenie Bożego Dzieciątka przychodzącego na świat w ubogiej stajence - wydarzenia opiewanego w śpiewanych przez nas w tym okresie pięknych kolędach.
Wiele się zmienia: co roku więcej światełek na naszych domach, w kolacji wigilijnej coraz więcej nowoczesnych potraw, z ciekawością przyjmujemy znane osobiście albo za pośrednictwem telewizji zwyczaje innych narodów i kultur. Wielu z nas na te Święta powraca w rodzinne strony - teraz już nie tylko ze Śląska czy dużych miast, ale zza oceanu, a najczęściej z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Norwegii czy Niemiec. Są i tacy, którzy tam pojechali lub polecieli, aby spędzić ten wyjątkowy czas w innym środowisku, ale ze swoimi najbliższymi. Jedno pozostaje niezmienne - chcemy w te Święta być we wspólnocie - tej najbliższej, rodzinnej, w tej bliskości przeżyć znane nam od dzieciństwa doświadczenie religijne, społeczne czy psychologiczne. Co roku niby takie samo, a jednak odmienne.
Życzę więc dobrego i pełnego przeżycia tego niezwykłego czasu - w spokoju. z najbliższymi, których kochamy, z radością w sercu wypływającą z wiary w Boże Narodzenie, odpoczynku i zdrowia dla nas wszystkich, a także z sympatią dla tych zwyczajów i tradycji, które tworzą to, czym jesteśmy w tej szerszej wspólnocie - polskiej i regionalnej - wspólnocie powiatu strzyżowskiego.

wtorek, 22 grudnia 2009

Tym razem na tarczy

Nie zawsze i nie wszystko się udaje. Niestety. Dzisiejszy dzień trudno zaliczyć do udanych. Wspólnie z przedstawicielami polskich powiatów negocjowaliśmy w Ministerstwie Zdrowia poprawę warunków kontraktowania świadczeń medycznych dla naszych jednostek na przyszły rok. W przypadku naszego województwa negocjacje nie przyniosły efektu i praktycznie nie poprawiliśmy naszej sytuacji. Nie mogę jednak zrozumieć jak to możliwe, żeby niektóre województwa nie były w stanie wykorzystać przekazanych pieniędzy, innym zaś brakowało tak potężnych kwot do zbilansowania. Odpowiedź Pani Minister jest trudna do przyjęcia, ponieważ wskazuje, że to same jednostki powinny przypilnować obniżenia swoich kosztów, a Podkarpacie uzyskało dużo dodatkowych środków. Dlaczego w takim razie takie niezadowolenie wśród dyrektorów naszych jednostek i nie mówiąc o niezapłaconych nadwykonaniach propozycja w wielu typach świadczeń niższych niż w roku bieżącym kontraktów o kilka do kilkunastu procent na przyszły rok? To może skutkować tylko jednym - wydłużeniem kolejek do zabiegów (ale o ile można wydłużać skoro już w naszych szpitalach na operację zaćmy czeka się podobno ponad 900 dni?) oraz redukcją zatrudnienia. Najgorsze jest jednak to, że realny staje się powrót do dramatycznej sytuacji naszych jednostek z lat 2002 - 2005 - tym razem jednak w o wiele gorszej sytuacji, bo obecnie ponoszą one skutki tamtych zdarzeń, teraz zostaną obarczone nowymi. Kolejny przełom roku przynosi bardzo trudne zdarzenia dla naszej służby zdrowia.

sobota, 19 grudnia 2009

To straszna tragedia

Zginęło dwoje młodych ludzi. Dziewczyna i chłopak. Mieli po ok. 20 lat. Przed nimi całe życie a krótka chwila wystarczyła do jego zakończenia ... Cóż za straszna tragedia... Jaki żal i rozpacz dla rodziców, bliskich. Nam pozostaje tylko współczucie i modlitwa... Cóż można powiedzieć w obliczu śmierci? I to jeszcze tak tragicznej i niespodziewanej? Nie ma na to słów, nawet próba zrozumienia tego, co się stało, nie jest łatwa, bo jak to wyrazić? Całe życie było przed nimi, pełni optymizmu i młodzieńczej radości wchodzili dopiero w dorosłe życie, a tymczasem - wszystko się zakończyło.
Za dużo tych wypadków, za dużo tak strasznych tragedii - na naszych drogach ginie tak wielu ludzi, tyle osobistych, rodzinnych, społecznych dramatów.
Składając pełne bólu kondolencje rodzinom, pozostaje nam za Kapłanami wierzyć, że Pan powołał także tych młodych ludzi do lepszego świata i prawdziwego życia, w którym nie ma cierpienia i bólu, a jest radość wieczna. To chyba jedyna pociecha w obliczu tak wielkich doświadczeń.
Nie można jednak godzić się z tym stanem. Widząc, doświadczając takich dramatów, musimy podjąć próbę zaradzenia tym zdarzeniom. Trzeba koniecznie poszukiwać rozwiązań, które zwiększą bezpieczeństwo na drogach. Wiele tu należy do nas samych - powinniśmy inwestować jak najwięcej w urządzenia poprawiające bezpieczeństwo, udoskonalić działania służb utrzymania dróg, poprawić umiejętności i przekonanie o konieczności bezpiecznej jazdy u samych kierowców, przeprowadzić z determinacją wiele innych działań. Słowem - musimy zrobić wszystko, żeby ograniczyć takie zdarzenia.

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Radość samorządowa

Mamy 7 mln zł! Mówiąc dokładniej - mamy projekt na 7 mln zł, na który otrzymamy dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego. Projekt dotyczy różnych zadań w naszych jednostkach pomocy społecznej, w tym dokończenia rozbudowy Domu Pomocy Społecznej w Gliniku Dolnym. Środki na ten projekt pochodzić będą z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i z budżetu powiatu. Realizacja tego projektu pozwoli nam na spełnienie nałożonych na nasze jednostki standardów w wyznaczonym czasie, jego skutkiem będzie też zwiększenie liczby miejsc w naszych jednostkach i wzrost zatrudnienia. Jak się okazuje - ten projekt jest wyjątkowy - po ostatecznych rozstrzygnięciach zajął bowiem 1 miejsce wśród 43 bodajże projektów złożonych do tego działania z całego województwa. Stało się to decyzją Zarządu Województwa Podkarpackiego - wcześniej, po przedostatnim etapie oceny projekt ten zajmował również wysokie 5 miejsce. Radość to tym większa, że jest to jedno z najważniejszych naszych zadań, w przypadku bowiem, gdyby nie udało się dokończyć budowy DPS w Gliniku, placówce tej groziło zamknięcie - a przecież przebywa tam kilkudziesięciu pensjonariuszy, pracuje niemało osób z naszego terenu, no i sam Dom ma już 30 lat. Ze środków budżetu powiatu nie bylibyśmy w stanie zrealizować tego zadania - w przypadku dofinansowania tak znaczną kwotą jest to możliwe, a trzeba przy tym pamiętać, że w całym projekcie przewidziane są też prace związane z poprawą funkcjonowania i rozwojem Domu Pomocy Społecznej w Babicy, filii DPS w Pstrągowej Woli, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
Chwile takie jak ta, w której okazuje się, że przygotowywany przez długie miesiące a nawet lata projekt zostaje zakwalifikowany do realizacji, są chyba najbardziej radosne dla każdego samorządowca. W naszej pracy trudno nieraz pogodzić sprzeczne interesy, niełatwo zaspokoić rozbudzone ponad miarę oczekiwania, regułą jest wielu przeciwników z niecierpliwością oczekujących na potknięcia, a przygotowywana przez nas inwestycja, gdy już jest wdrażana, bywa, że jest mocno oprotestowywana z wielu różnorodnych powodów. Dlatego radość największa jest wówczas, gdy w konkurencji wielu, najczęściej dobrych i bardzo dobrych projektów, udaje się zdobyć dofinansowanie, to potwierdza bowiem dobrą jakość naszej pracy, właściwie przyjętą strategię działań, a przede wszystkim daje realne podstawy do wykonania czegoś dobrego dla lokalnej społeczności. Tym razem nasz projekt zajął w tym wyścigu konkurencyjnym pierwsze miejsce - satysfakcja może więc być podwójna.
W przygotowanie projektu, tym bardziej składanego do funduszy europejskich, zaangażowanych jest wiele osób. Pierwszym etapem jest zawsze uzgodnienie koncepcji projektu - takiej, która będzie dobrze wpisywać się w kryteria danego działania, jednocześnie zakładając realizację wyznaczonych przez nas celów. Później musimy tę koncepcję przełożyć na realia finansowe i ustalić harmonogram czasowy. To wszystko musi zostać zawarte we wniosku projektowym, który też musi zostać sporządzony poprawnie, mieć odpowiednie, nieraz bardzo skomplikowane załączniki, trzeba przygotować odpowiednie uchwały itp. Słowem sprawa nieprosta. Tym bardzie należą się podziękowania wszystkim, których praca przyczyniła się do końcowego sukcesu. A to nie pierwszy nasz projekt, którego realizacja była przez lata oczekiwana. W podobny sposób, z wykorzystaniem środków Unii Europejskiej, udało się już rozpocząć realizację dwóch projektów drogowych w gminie Niebylec i Strzyżów, na kwotę ponad 15 mln zł, z pomocą finansową samorządów gmin, kilka milionów złotych zaangażuje SP ZOZ w rozbudowę szpitala i informatyzację, podobne wielkości kwot zaangażowane zostaną w rozbudowę Specjalnego Ośrodka Szkolno - Wychowawczego we Frysztaku, projekt rozwoju kształcenia zawodowego w Strzyżowie jest już na liście wojewódzkich projektów priorytetowych, przygotowujemy się do złożenia innego, który pozwoli na rewitalizację zespołu pałacowo - parkowego w Wiśniowej. Mamy zarezerwowane środki - tym razem krajowe - na wspólny z gminą Czudec projekt modernizacji drogi w Pstrągowej, przygotowujemy następne... Pracy na pewno nie zabraknie, a przede wszystkim coś pozytywnego i trwałego zostanie na naszym terenie, na co środki pochodzić będą przede wszystkim z zewnętrznych źródeł. I to jest to, co najbardziej cieszy!

niedziela, 13 grudnia 2009

13 grudnia - rocznica wprowadzenia stanu wojennego

13 grudnia 28 lat temu wprowadzono stan wojenny. Po blisko trzydziestu latach to wydarzenie nadal budzi wiele sprzecznych emocji. Ostatniej nocy, jak mogliśmy obserwować w telewizji, pod domem generała Jaruzelskiego demonstrowały grupy jego przeciwników i zwolenników. Portale, gazety, telewizje publikują wspomnienia z tamtych lat, nieznane zdjęcia, komentarze. Dzisiaj to odległa data, z innej epoki. Co najważniejsze - dopiero tyle czasu musiało upłynąć, aby do powszechnej świadomości dotarła rzeczywista i obiektywna ocena tamtych wydarzeń - dopiero teraz bowiem w publikacjach dominować zaczyna oburzenie i zdziwienie - jak to się mogło stać, że zdrada narodu nie była problemem dla ówczesnych przywódców.
Bohaterowie tamtych czasów - dzisiaj mocno podzieleni - niestety często utracili już swoją wielkość. 13 grudnia to nie jest data zwycięstwa. Mimo to o niej pamiętamy. To raczej data klęski i ofiar - ale jakże symbolicznie wpisuje się w naszą historię, w której niestety tak wiele było ofiar i krwi wylanej za wolność Ojczyzny. Dla nas żyjących współcześnie w Polsce wolnej, bez żelaznej kurtyny, ze sklepami pełnymi towarów i prawdziwym pieniądzem pozostaje obowiązek pamięci o tamtych wydarzeniach i wypływająca z niego powinność ucieczki od zniewolenia, przez wiele lat komunistycznej propagandy narzuconego skutecznie rzeszom społeczeństwa. Jeszcze przecież nie tak dawno, przeciwnicy generała byli nazywani hałaśliwą grupką anarchistów - dzisiaj było ich cztery razy więcej niż jego zwolenników. Nasza zbiorowa świadomość powoli wychodzi z komunistycznego jarzma i zaczynamy dostrzegać świat we właściwych proporcjach: żołnierze AK to już nie reakcjoniści a bohaterowie, powojenni konspiratorzy coraz częściej zamiast bandytów stają się bojownikami walczącymi o naszą wolność, komuniści okazują się być tymi, którymi byli w istocie - niewielką grupką ekstremistów służących zbrodniczej ideologii, których władza w naszym kraju została ustanowiona przez obce wojska. I coraz mniej skuteczne stają się slogany w rodzaju "dziejowej konieczności", "mniejszego zła", nie mówiąc już o "postępie" i "ludowej demokracji".
To nie stało się samo. Do dzisiaj zadziwia mnie niejednokrotnie jak trwałe są mechanizmy komunistycznej propagandy, jak trudno je wykorzenić. Trzeba było 30 lat, w tym 20 w wolnej Polsce, żeby szalę przeważyć na niekorzyść tych stereotypów. Ale wcale to nie oznacza, że zostały całkowicie wyeliminowane. Wciąż bowiem niestety wielu z nas traktuje kanony propagandowych zabiegów jako swoje własne przekonania i obiektywne prawdy. Zmiana przychodzi z trudem, dlatego nie do przecenienia jest rola instytucji takich jak Instytut Pamięci Narodowej, media publiczne, zwłaszcza telewizja, prasa. To nie tylko obowiązek władz centralnych. To też nasz obowiązek w lokalnych społecznościach - obowiązek naszych samorządów - pokazywać świat, w tym naszą historię we właściwych proporcjach, uczyć patriotyzmu, przywracać to, co tworzy tkankę narodu i wolnego społeczeństwa, co często podziwiamy u zachodnich społeczeństw, tylko u siebie uważamy za coś wstydliwego czy niepotrzebnego.
Na naszym terenie również były osoby internowane w tamtym okresie. Sam słyszałem o dwóch wypadkach, gdy do mieszkań w nocy zapukały brygady milicyjne. Były ludzkie nieszczęścia, niepewność co dalej, więzienie ... Nie doszło na terenie powiatu strzyżowskiego wówczas do poważniejszych zamieszek, ale były lekcje historii w szkołach prowadzone przez wojsko, wszechwładza bezpieki, poszukiwanie nielegalnych materiałów i strach - kto następny. Gafą w tak zwanym "dobrym towarzystwie" jest dzisiaj wspominanie o funkcjonariuszach służb bezpieczeństwa, licznych donosicielach, działaczach PZPR ... To się jednak zdarzyło. Stan wojenny został wprowadzony przeciwko społeczeństwu. W jego wyniku zginęli ludzie, a symbolem tego jest męczeńska śmierć księdza Jerzego Popiełuszki.
Dzisiaj - pamiętając o tamtych wydarzeniach - naszym najważniejszym, jak sądzę, obowiązkiem, jest przywrócenie prawdy - właściwych proporcji, nazwanie po imieniu katów i ofiary, bohaterów i zdrajców, ludzi honoru i sprzedawczyków. Nie chodzi o to, żeby poszukiwać zemsty czy koniecznie ogłaszać kto był po której stronie - raczej o to, że dopiero nazywając rzeczy po imieniu, - zarówno w wymiarze indywidualnym, jak może przede wszystkim społecznym będziemy w stanie zrzucić okowy "homo sovieticus". A dla budowy zdrowego, mocnego społeczeństwa i narodu oparcie się na solidnych fundamentach prawdy i innych rzeczywistych wartości jest konieczne - może szczególnie we współczesnym świecie.

sobota, 12 grudnia 2009

Proponowane kontrakty medyczne są nie do przyjęcia!

Kolejny przełom roku upływa pod znakiem zapaści w służbie zdrowia. Narodowy Fundusz Zdrowia nie dość, że nie wypłacił szpitalom, w tym naszemu należności za wykonane świadczenia medyczne w mijającym roku, to jeszcze proponuje dwudziestoprocentowe w stosunku do tegorocznych obniżenie kontraktów na przyszły. Gdyby policzyć nie zapłacone nadwykonania z tego roku - 1,5 mln zł i zmniejszenie o 20% przyszłorocznego kontraktu, to zabraknie lekko licząc 6 mln zł na funkcjonowanie naszego szpitala. Podobne problemy mają niemal wszystkie placówki szpitalne w całej Polsce. Który to już raz - chciałoby się zapytać - przeżywamy problemy polskiej służby zdrowia. Były już strajki pielęgniarek, zamykano przychodnie, ogłaszano niepodpisywanie kontraktów, demonstracje pod budynkami rządowymi ... Truizmem jest stwierdzenie, że system ochrony zdrowia w naszym kraju jest chory i nie widać sensownych recept na jego poprawę. Po pierwotnej reformie ustanawiającej niezależne od siebie kasy chorych stworzono anachroniczny system scentralizowanego funduszu celowego, który pełni rolę publicznego płatnika, samorządy zaś, pozbawione praktycznie jakichkolwiek instrumentów działania, mają odpowiadać za stan poszczególnych placówek.
Nauczeni kolejnymi latami doświadczeń tym razem nie chcemy już biernie czekać i przyglądać się jak nasze szpitale pogrążają się w spirali zadłużenia. Związek Powiatów Polskich ogłosił ogólnopolską akcję protestacyjną. Jeżeli mamy na myśli dobro naszych placówek, a w ślad za tym należytą dbałość o pacjentów, musimy teraz odłożyć wszystkie spory i nieraz sprzeczne interesy, a skupić się na obronie naszych szpitali. Inaczej okaże się wkrótce, że mimo iż nie chcieliśmy sami ich przekształcać (bodajże tylko kilka powiatów przystąpiło do rządowych planów prywatyzacji) to zostaniemy do tego zmuszeni. Problemem będzie jednak wówczas to, że długi - przy braku rządowego wsparcia - spadną na ich organy założycielskie - najczęściej na powiaty. Skutkiem tego byłoby tylko jedno - przy rysującej się skali zadłużenia konieczność rezygnacji z wielu zadań, po to, by znaleźć środki na pokrycie nie naszych przecież zobowiązań finansowych. Na to nie możemy pozwolić, dlatego konieczne jest ścisłe współdziałanie - nawet nie w skali regionu, ale całego kraju. Tylko bowiem silna akcja wielu środowisk przynieść może obecnie pozytywny efekt. Nie tak powinny wyglądać stosunki pomiędzy podmiotami publicznymi w demokratycznym państwie. Ale skoro nie da się inaczej ...

wtorek, 10 listopada 2009

Przemówienie z okazji Narodowego Święta Niepodległości - Strzyżów 11.11.2009 r.

Czcigodni Księża, Szanowny Panie Burmistrzu, Szanowni Przedstawiciele samorządów terytorialnych, jednostek administracji publicznej, zakładów pracy, służb państwowych i samorządowych Dostojni Goście, Szanowni Państwo, Droga młodzieży!

Data 11 Listopada 1918 r. jest niewątpliwie jedną z najważniejszych, symbolicznych dat w naszej historii. Tego dnia, po 123 latach niewoli, Rzeczpospolita znów pojawiła się na mapach Europy. Marzenia Polaków urodzonych i wychowywanych pod zaborami w końcu się ziściły. Polska była wolna i niepodległa. Teren obecnego powiatu strzyżowskiego na tę upragnioną wolność czekał znacznie dłużej, bo aż 146 lat, ponieważ już podczas pierwszego rozbioru w 1772 r. został włączony do cesarstwa austriackiego.

Nasi przodkowie walkę o wolność i niepodległość Ojczyzny okupili własną krwią, a czasem nawet życiem. Jak pamiętamy w wyniku trzeciego rozbioru w 1795 roku I Rzeczpospolita została całkowicie wymazana z mapy świata, ale nie z serc Polaków, w których wciąż tliła się nadzieja. Patriotyzm i przekonanie, że Polska wkrótce wyzwoli się spod jarzma zaborców, towarzyszyły twórcom i obrońcom Konstytucji 3 Maja, bohaterom Insurekcji Kościuszkowskiej, żołnierzom doby napoleońskiej i powstań narodowych – listopadowego i styczniowego, a także biorącym udział w zrywach narodowo – wyzwoleńczych w Wielkopolsce i na Śląsku. Przekonanie o konieczności odrodzenia bytu państwowego inspirowało również działalność dyplomatyczną na emigracji polskich intelektualistów skupionych wokół księcia Adama Czartoryskiego w Paryżu czy później Romana Dmowskiego w Szwajcarii. Ignacy Jan Paderewski, Fryderyk Chopin, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Cyprian Kamil Norwid czy Henryk Sienkiewicz przypominali Polakom, Europie i całemu światu o wielkości ducha polskiego. Księża uczący języka polskiego, zachowując polską tradycję, kulturę i wiarę oraz przekazując te wartości kolejnym pokoleniom, przyczyniali się do obrony Narodu przed rusyfikacją i germanizacją. Mimo niewoli wszystkie warstwy społeczne trwały uparcie przy polskości, nie godząc się na podporządkowanie obcej władzy i kulturze.

Nie należy się więc dziwić, że kiedy wybuchła I wojna światowa, w której naprzeciw siebie stanęli zaborcy, w Polaków wstąpiła nowa nadzieja. Po latach niewoli, wiara w spełnienie marzeń o niepodległości na nowo ożyła w sercach i umysłach naszych przodków. Determinacja i wola zwycięstwa połączona z wysiłkiem militarnym i dyplomatycznym w końcu przerodziły się w upragniony sukces.

11 listopada 1918 r. zakończyła się I wojna światowa, a równocześnie rządząca Królestwem Polskim Rada Regencyjna przekazała władzę nad podległymi wojskami Komendantowi Józefowi Piłsudskiemu – przywódcy, który w owym czasie był dla wielu tysięcy Polaków symbolem niezłomnej walki o wolność. Radość z odzyskanej niepodległości był wielka. Przywołajmy wspomnienie z tamtych czasów:

"Niepodobna oddać tego upojenia – pisze świadek tamtych wydarzeń - tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. (...) Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości w tym czasie wraz z całym narodem, ten nie dozna w swym życiu największej radości. Cztery pokolenia czekały, piąte się doczekało. Od rana do wieczora gromadziły się tłumy na rynkach miast; robotnik, urzędnik porzucał pracę, chłop porzucał rolę i leciał do miasta, na rynek, dowiedzieć się, przekonać się, zobaczyć wojsko polskie, polskie napisy, orły na urzędach, rozczulano się na widok kolejarzy, ba, na widok polskich policjantów i żandarmów." („Powstawanie II Rzeczypospolitej. Wybór dokumentów").

Dostojni Goście, Szanowni Państwo,

Niech ten niebywały entuzjazm naszych rodaków udzieli się również nam. Zróbmy wszystko, by mimo późnojesiennej aury dzień 11 listopada był dniem radosnym i wyjątkowym dla każdego Polaka. Jest to przecież dzień ponownych narodzin naszej Ojczyzny. Manifestujmy swój patriotyzm. To święto łączy wszystkich Polaków: mieszkańców Rzeczypospolitej, ale i tych żyjących w Stanach Zjednoczonych, którzy świętują w tym dniu Dzień Weterana, i tych mieszkających w Kanadzie, obchodzących Dzień Pamięci, a także Polaków za wschodnimi granicami, gdzie pochowana jest matka Józefa Piłsudskiego i serce Marszałka.

Dziś jesteśmy w wolnej Polsce, w zjednoczonej Europie. Zburzenie muru berlińskiego swoją genezą sięga do polskiego zrywu Solidarności, który dał wolność współczesnemu pokoleniu Polaków i innych narodów Europy. W konsekwencji tamtych wydarzeń każdy z nas może swobodnie wyrażać swoje poglądy, uczestniczyć w życiu publicznym demokratycznego państwa, które stwarza równe szanse rozwoju dla wszystkich obywateli. To, co dla wielu pokoleń naszych przodków było marzeniem, dla nas stało się codziennością i zwykłym obyczajem: symbole biało – czerwone w miejscach publicznych, polska administracja, armia i służby mundurowe – wszystkie atrybuty wolnego, niepodległego, demokratycznego i nowoczesnego Państwa są dla nas czymś oczywistym. Czy jednak te symbole i atrybuty są odpowiednio przez nas traktowane, na ile otoczone są szacunkiem wynikającym chociażby ze czci dla naszych przodków, którzy dla walki o nie tak wiele poświęcili? Może z okazji takiej jak dzisiejsza warto zadać te pytania, a także, kiedy tak wielu z nas poznało inne kraje i kultury, zadajmy jeszcze jedno: czy szanujemy nasze państwo, jego atrybuty, instytucje i symbole w podobnym stopniu jak inne narody szanują swoje?

Dla mnie osobiście i dla wielu Polaków mojego pokolenia nie ulega wątpliwości, że budując współczesną Polskę, nawet w wymiarze lokalnym oprzeć ją powinniśmy na solidnych fundamentach, wywiedzionych z narodowej historii, tradycji i kultury. Tak robią, co niejednokrotnie obserwujemy i podziwiamy inne narody. Tylko na tym fundamencie możemy dopiero zacząć pracę nad zapewnieniem lepszej przyszłości naszemu i następnym pokoleniom. W tym dziele wielkie znaczenie ma spoczywające szczególnie na polskiej szkole, jako najpowszechniejszej instytucji państwa polskiego wychowanie młodzieży w duchu patriotycznym.

Nasza przeszłość, naznaczona krwią i ofiarą życia wielu naszych przodków zobowiązuje nas szczególnie do dumy z polskiej kultury, tradycji i historii oraz do szczególnego myślenia o dobrym zagospodarowaniu niepodległości w każdym skrawku polskiej ziemi. Dziś zaangażowanie patriotyczne nie wymaga od nas poświęcenia, ofiary krwi czy dokonywania dramatycznych wyborów pomiędzy życiem prywatnym a służbą Ojczyźnie. Nie znaczy to jednak, że patriotyzm przestał być potrzebny, że nie jest aktualny we współczesnym świecie. Jest bowiem dokładnie odwrotnie. W zjednoczonej Europie tyle będziemy znaczyć, na ile potrafimy być odrębni, wnieść swój wkład w tworzenie wspólnego, europejskiego domu. W wizji Europy „zjednoczonej w różnorodności” mieści się poszanowanie dla narodowych kultur i regionalnych tradycji, dla tak wielu różnie opowiedzianych historii naszego kontynentu, które powinny łączyć a nie dzielić ludzi i narody.

Szanowni Państwo

Kończąc niniejsze wystąpienie pragnę skierować słowa podziękowania do wszystkich, którzy biorą udział w obchodach Narodowego Święta Niepodległości na naszym terenie i przyczynili się do ich organizacji. Dziękuję Czcigodnemu Księdzu za sprawowanie ofiary Mszy Świętej i wygłoszoną homilię, Dziękuję współgospodarzowi wspólnej – powiatowej i gminnej uroczystości Panu Burmistrzowi, przedstawicielom samorządu gminy Strzyżów, Urzędu Gminy, Domu Kultury „Sokół”, Starostwa Powiatowego i Liceum Ogólnokształcącego im. A. Mickiewicza w Strzyżowie za poświecony czas i wykonaną pracę. Dziękuję orkiestrze i pocztom sztandarowym, dzieciom, młodzieży oraz mieszkańcom. Cieszą nas wszystkich coraz bogatsze i ciekawsze uroczystości patriotyczne w naszych gminach. Dziękuję za wywieszenie i eksponowanie flag i symboli państwowych. Gratuluję wielu dobrych inicjatyw włączających się w obchody święta państwowego, w tym wczorajszego pięknego koncertu organizowanego przez Gminę Strzyżów i Strzyżowski Chór Kameralny, dzisiaj zapraszamy do Dobrzechowa na III Patriotyczne Spotkanie Chóralne.

Z okazji Narodowego Święta Niepodległości życzę nam wspólnie satysfakcji z rozwoju naszego państwa, mądrego korzystania z daru wolności i zjednoczenia w osiąganiu wspólnych celów na poziomie całego kraju i lokalnych wspólnot. Niech mottem naszych działań będą słowa wielkiego rodaka - Sługi Bożego Jana Pawła II skierowane do nas w liście z okazji 25 rocznicy pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny: „Potrzeba nieustannej odnowy umysłów i serc, aby przepełniała je miłość i sprawiedliwość, uczciwość i ofiarność, szacunek dla innych i troska o dobro wspólne, szczególnie o to dobro, jakim jest wolna Ojczyzna”.

Dziękuję za uwagę

poniedziałek, 2 listopada 2009

1 listopada


Wszystkich Świętych. Nie Święto Zmarłych, ale właśnie chrześcijańskie święto Wszystkich Świętych. Tę różnicę akcentowano zapewne w wielu kościołach. Obecność przy grobach bliskich ma podkreślić w tych dniach naszą wiarę i nadzieję na ich zbawienie. Modlimy się o to przy miejscach pogrzebania ich doczesnych szczątków. Palące się tysiącami kolorowych, migotliwych płomieni znicze, kwiaty, ozdoby w te listopadowe dni rozpraszają ciszę i pustkę panującą w cmentarnej przestrzeni, tak jak chrześcijańska Nadzieja wnosi ciepło w zimny i obcy klimat Śmierci. Na cmentarzach w tym czasie spotykamy bliskich, znajomych, nieraz nie widzianych przez wiele lat. Przyjeżdżają z odległych zakątków do miejsc, gdzie spoczywają ich przodkowie, skąd się wywodzą, gdzie się urodzili i skąd wyszli w daleki nieraz świat. Pełni życia, chcemy w te dni jakoś szczególnie zaakcentować nasz szacunek dla tych, którzy przeszli już poza jego bramy, są po tej drugiej stronie. Wobec doświadczenia ciszy, pustki, grobu co nam pozostaje? Wiara i modlitwa jest próbą złamania tego trudnego dla naszej egzystencji kodu śmierci. Wiara w życie i modlitwa do Wszechmogącego.

wtorek, 27 października 2009

Wiśniowa pachnąca malarstwem


Byłem wczoraj na wystawie. Na zaproszenie władz Gminy Wiśniowa uczestniczyłem w wernisażu prac powstałych podczas letniego pleneru malarskiego w różnych miejscowościach, których centrum był zespół pałacowo - parkowy w samej Wiśniowej. Było to i piękne i ważne wydarzenie. Już sama prezentacja prac powstałych na naszym terenie w galerii stworzonej w siedzibie jednego z najlepszych podkarpackich przedsiębiorstw ICN Polfa Rzeszów było miłą niespodzianką, Jeżeli do tego dodamy oprawę regionalną wernisażu przygotowaną przez wiśniowski samorząd oraz wysoką jakość prezentowanych prac, to uzyskamy ciekawe wydarzenie kulturalne, które również ma swój istotny wymiar promocyjny. Nie da się wszystkiego powiedzieć w krótkim czasie przeznaczonym na wystąpienie przy takiej okazji. A chciałoby się powiedzieć tak wiele - bo to przecież i dziedzictwo rodziny Mycielskich i istotny fragment polskiej kultury, i samo pojęcie mecenatu artystycznego uniwersalne dla wszystkich czasów, i wreszcie sama materia obrazów odzwierciedlających w twórczej wyobraźni artysty to, co dla nas widziane na co dzień, co bliskie i znane.
Jest coś niezwykłego w dziełach malarskich. Pejzaże na przykład niby tak samo ukazują rzeczywistość jak dajmy na to fotografia, a jednak mamy tu istotną różnicę. Trudno wyrazić to do końca słowami, ale będzie to taka różnica jak miedzy żywym organizmem a mechanizmem. W fotografii widzimy mechaniczne odtworzenie rzeczywistości, dzieło malarskie, nawet realistyczne zawsze tę rzeczywistość przetwarza. To dobrze było widać na wiśniowskiej wystawie. Każdy z obrazów miał swoją specyfikę narzuconą przez twórcę - była to barwa, sposób ujęcia tematu, nieraz dobrze widoczna przy podświetleniu faktura nakładanej farby, każdy obraz prezentował się jako zamknięta, przemyślana całość, poddająca się percepcji odbiorcy, ale i procesowi interpretacji. W samym plonie pleneru widać też jego założenie - niegdysiejsze spotkania plejady polskiego malarstwa w Wiśniowej, związane m.in. z koloryzmem zaowocowały próbami - dodajmy udanymi - nawiązania do tego dziedzictwa, stąd staranne podejście do koloru, barwy , jako tworzywa dzieła malarskiego i ciekawe efekty uzyskane w niejednym z obrazów.
Odrębnym zagadnieniem jest sam mecenat związany z tą spuścizną, którą tak dobrze opisała Pani Szetela - Zauchowa w słynnym "Barbizonie wiśniowskim". Dzisiaj odkrywamy, że ziemiańska rodzina Mycielskich gościła u siebie wiele wspaniałych postaci tworzących przez kilka dziesięcioleci atmosferę artystyczną Krakowa i całej Polski. Ten mecenat miał charakter rzec można przyjacielski - był naturalną konsekwencją potrzeby przeżyć artystycznych i uczestnictwa w życiu kulturalnym rodziny ziemiańskiej z odległej od centrów małej, pogórzańskiej wioski. Czasy się zmieniły, ale również dzisiaj mecenat jest potrzebny, dlatego tym bardziej słowa uznania należą się jednej z najlepszych podkarpackich, ale i polskich firm - ICN Polfa Rzeszów, że w programie swojego działania ma również wspieranie naszej kultury i to w tak konkretny sposób.
Dodajmy, że to także nasz obowiązek - mam na myśli samorządy i samorządowców. W naszej demokratycznej rzeczywistości władze lokalne mają znaczne uprawnienia i wiele kompetencji. Daleko nam jeszcze do ideału i w każdej dziedzinie wiele jest braków, anachronizmem jest jednak twierdzenie, że samorządy zajmować się powinny lokalną infrastrukturą, no może małymi szkołami i niczym więcej. Dziś na poziomie społeczności lokalnych samorządy mogą z powodzeniem pełnić rolę dawnych mecenasów kultury i artystów. I niejednokrotnie tak się dzieje. Można powiedzieć nawet znacznie więcej - lokalne dziedzictwo kulturowe może stać się istotnym potencjałem danego terenu, jeżeli mądrze zostanie wykorzystane wg współczesnych reguł. Żeby tak było, trzeba jednak wzajemnego zrozumienia. Dzisiaj wsparcie poszczególnych artystów czy szerzej działań kulturalnych musi wypełnić szereg ograniczeń i wymogów natury prawnej, finansowej, proceduralnej i in. To nieraz istotna bariera w skutecznym podejmowaniu działań w tym obszarze. Przy dobrej woli można jednak wiele osiągnąć. A powtarzające się już bodajże trzeci rok plenery w Wiśniowej są tego namacalnym dowodem. Tym bardziej, że na naszym terenie mamy takich wydarzeń coraz więcej - ostatnio był to plener w Pstrągowej, czy organizowane po raz drugi Gogołowskie Drzewoludy. Dobrze, że takie inicjatywy są podejmowane - na pewnym poziomie bowiem nie jest już tak bardzo istotne rozróżnienie na kulturę lokalną, ogólnokrajową czy regionalną - to wszystko jest przecież tym, co tworzy naszą jedną, polską kulturę, która tak jak niegdyś w Wiśniowej Mycielskich może być tworzona również obecnie na naszym terenie.

Zaczynamy!


No więc zaczynamy ... Dawniej tego rodzaju pisanie nazywano pamiętnikiem, dziennikiem, pisano dla siebie, może czasem dla najbliższych, ku potomności. Dzisiaj piszemy blog, w przestrzeni z definicji dostępnej dla każdego. Jeszcze nie dorobiliśmy się polskiej nazwy, więc posługujemy się tą, którą w swoim języku wymyślili za oceanem. Jak uczy instrukcja - piszemy dla wszystkich i o wszystkim - trochę także dla siebie. Wypróbujmy więc tę formułę - jak jest pojemna, na ile odpowiada współczesnym, ale przecież uniwersalnym potrzebom, na ile zaś jest tylko przemijającą modą. Mówienie o internetowej rewolucji wydaje się być grubą przesadą. Bo przecież trzeba mieć naprawdę dużo czasu w realnym życiu, żeby w wirtualnej rzeczywistości stworzyć drugą przestrzeń, wypełnioną nowym, wirtualnym życiem, z setkami znajomych, wpisów, komentarzy, czytania ... Raczej ta nowa formuła jest współczesnym, stosunkowo prostym, dzięki zdobyczom społeczeństwa informacyjnego, wypełnieniem ludzkiej potrzeby ekspresji. Może dlatego tak wiele i tak różnych blogów. Czym będzie ten mój - wydaje się, że powinien być internetowym pamiętnikiem, może trochę moim komentarzem, może uda się napisać lub skomentować jakiś felieton lub esej? Na pewno nie dziennikiem, bo czasu nie starczy. Czym będzie - czas pokaże.