środa, 4 sierpnia 2010

Pielgrzymki dzień pierwszy

To jest rzeczywiście niezwykłe wydarzenie. Tak się złożyło, że po raz pierwszy uczestniczę w rzeszowskiej pielgrzymce na Jasną Górę. Jestem więc nowicjuszem w porównaniu z tymi, którzy jak mówią idą po raz czwarty, dziesiąty, siedemnasty. Dzisiaj pierwszy dzień 33 rzeszowskiej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę pod hasłem "Maryja świadkiem miłości". Przeszliśmy 32 km - od Rzeszowa do Krzywej k. Sędziszowa. Nie było łatwo i gdyby nie postoje, to mogło być różnie... Ale jakoś doszliśmy.
Nasza grupa nosi imię Św. Andrzeja Boboli. Idzie nas około 150 osób z dekanatów: brzosteckiego, czudeckiego, frysztackiego i strzyżowskiego. Pielgrzymkę rozpoczęła Msza św. przed Kościołem Farnym w Rzeszowie, później pożegnał nas Ksiądz Biskup Ordynariusz, a Biskup Edward wprowadzał nas do kilku pierwszych parafii. Samo zresztą wyjście pielgrzymki z Rzeszowa to wielkie przeżycie. Wielu ludzi na ulicach, serdecznie żegnających pielgrzymów, podobnie w poszczególnych miejscowościach na całej trasie. Przygotowane posiłki i napoje, dzieci z całymi rodzinami wręczające kwiaty pielgrzymom, częstujące cukierkami, wytrwale machające do kolejnych grup - to obrazki z całej trasy.
A nogi jak to nogi - bolą. Nie przeszedłem takiej odległości w ciągu jednego dnia chyba od czasów szkoły średniej... Idziemy wytrwale po postojach. W grupie najwięcej młodych braci i sióstr, ale są też osoby - nazwijmy to dojrzałe - im trzeba najbardziej gratulować hartu ducha,
Atmosfera jest wspaniała. Radość, śpiew, modlitwa, znakomita organizacja. Idziemy z Gabrysią, Michałem i Dawidem. To przeżycie jest chyba jednym z najcenniejszych darów, jakie można dać własnym dzieciom. Przypominają się papieskie pielgrzymki, czasy "Solidarności" - wielkie, radosne doświadczenie wspólnoty opartej na chrześcijańskich wartościach. I na koniec dnia po trudzie pielgrzymkowym serdeczne przyjęcie u gospodarzy....
Jutro mamy wstać bardzo wcześnie, bo nasza grupa ma odpowiadać za bagaże...