czwartek, 4 marca 2010

Moja Europa 2

Budynek Komitetu Regionów znajduje się w tzw. "dzielnicy europejskiej" w Brukseli. Jest położony przy ulicy Belliard, niedaleko siedziby Parlamentu Europejskiego i nieopodal budynku Komisji Europejskiej. Komitet Regionów dzieli ten budynek z Komitetem Społeczno - Ekonomicznym Unii Europejskiej.
Sama Bruksela sprawia pozytywne wrażenie - jest to miasto cichsze i spokojniejsze niż takie wielkie metropolie jak chociażby Rzym, Paryż czy Londyn - nawet Wiedeń. Na przybyszu robi wrażenie sprawny system komunikacyjny - sieci metra uzupełniane są przez wiele tras autobusowych, można też dojeżdżać do najważniejszych punktów połączeniami kolejowymi, częstotliwość kursów jest na tyle duża, że nie ma problemu z dostaniem się do któregokolwiek z głównych punktów miasta. Ulice są czyste, nawet budowy, których ciągle jest tu dużo prowadzone są w odizolowaniu danej działki od reszty przestrzeni, służby publiczne są cały czas widoczne w różnych punktach miasta. 
Bruksela jest jednym z trzech regionów Królestwa Belgii. Jest stolicą kraju, który tworzą Walonowie i Flamandowie - tak więc mamy tu do czynienia z co najmniej dwiema odrębnymi nacjami i kulturami. Widać to na każdym kroku - chociażby przez to, że napisy na ulicach, w środkach transportu i w wielu innych miejscach niemal zawsze pisane są w dwóch językach: po francusku i po flamandzku. Przy okazji: dosyć zaskakującą konstatacją jest to, że tutaj na miejscu okazuje się, że na poziomie roboczym w Unii Europejskiej pierwszym językiem nie jest język angielski, ale język francuski. Wynika to chyba z faktu umiejscowienia stolicy Europy we francuskojęzycznej Brukseli. 
Dla przybysza z jednorodnej etnicznie Europy wschodniej zaskoczeniem jest też wielka liczba ludzi innych ras na brukselskich ulicach. To już dzisiaj rzeczywistość całej zachodniej Europy widoczna także tutaj. Szczególnie w metrze można spotkać wielu Arabów i Murzynów w różnym wieku, nieraz w charakterystycznych, dla nas egzotycznych narodowych czy kulturowych strojach. Wydaje się jednak, ze przynajmniej tutaj wielu z nich harmonijnie wtopiło się w tę wieloetniczną społeczność miasta. Nierzadko bowiem można spotkać grupy wesołych nastolatków o całym przekroju etnicznym jadące do lub wracające ze szkoły w takich samych mundurkach albo też panie i panów o ciemnym kolorze skóry i widocznej aparycji ludzi biznesu. Takie postawy - harmonijnego współżycia, asymilacji i tolerancji dla odmienności rasowej są zresztą tutaj mocno promowane, co wynika także z czystej konieczności pokojowego współżycia w jednym miejscu wielokulturowej społeczności. Belgowie w pewnym sensie zresztą w powszechnej opinii spłacają dług, jaki zaciągnęli w czasach kolonialnych w Kongu belgijskim, dlatego dzisiaj na ulicach Brukseli biali Europejczycy to ledwie połowa mieszkańców....